Polska może znaleźć się na kursie kolizyjnym z Francją - ostrzega na łamach "Rzeczpospolitej" Andrzej Talaga.

Jak przypomina ekspert z "Warsaw Enterprise Institute", Francja po opuszczeniu Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię stanie się drugą siłą gospodarczą i pierwszą militarną w całej Unii. To, czy Paryż zdecyduje się na zbliżenie z Rosją (wariant Le Pen) czy na zacieśnienie integracji unijnej (wariant Macron), będzie rzutowało na przyszłość całego kontynentu.

"Tymczasem nie jesteśmy przygotowani ani na politykę Le Pen, ani na politykę Macrona, a w przypadku zwycięstwa każdego z nich Polska znajdzie się na kursie kolizyjnym z polityką francuską" - ostrzega Talaga.

Według publicysty tak naprawdę większym zagrożeniem dla Polski... jest Macron. Le Pen chciałaby wprawdzie opuścić UE lub choćby strefę euro i porozumieć się z Rosją przywracając koncert mocarstw, ale ten scenariusz, pisze Talaga, jest nieakceptowalny dla Berlina.

Inaczej Macron - ten życzy sobie pogłębionej integracji UE, odrzucając suwerenność narodową, mówiąc niekiedy nawet o "zlaniu się" Francji z Europą jako taką. To oznaczałoby powstanie swego rodzaju państwa opartego o unię walutową, do którego Polska nie wejdzie, bo większość naszych sił politycznych jest przeciwna tak dalekiej integracji.

"W tym przypadku jednak trudniej będzie torpedować francuską politykę, bowiem elity państw unijnych opowiadają się za takim właśnie modelem Wspólnoty" - pisze Talaga.

Zdaniem autora Francja nie jest dla Polski partnerem strategicznym, ale nie można jej ignorować. Kraj ten posiada jego zdaniem ogromny potencjał, wystarczający do kreowania unijnej agendy. Polska nie jest w stanie wpływać na politykę francuską. Musi robić to... poprzez Berlin.

"Dla Niemiec Grupa Wyszehradzka jako całość jest ważniejszym partnerem handlowym niż Francja.To my stanowimy dla Berlina polityczno-militarny bufor bezpieczeństwa. Nasze państwa, głównie Polska, jako producent podzespołów, są filarem niemieckiego eksportu. Czynniki te dają nam wystarczającą siłę, by przeciwdziałać nawrotowi niemiecko-francuskiej dwuwładzy w UE i powstrzymywać unifikacyjne zapędy Macrona, kiedy już zostanie prezydentem Republiki" - pisze Andrzej Talaga.

kk/rzeczpospolita