W odwecie za użycie broni chemicznej w prowincji Idlib, za co wg Pentagonu odpowiada reżim Asada, zaatakowana została baza syryjskich sił powietrznych Szajrat, skąd – wg strony amerykańskiej – miał zostać wykonany atak - pisze Marcin Gawęda

Według Departament of Defense (DoD) wszystkie rakiety Tomahawk w wersji morskiej (łącznie aż 59) wystrzelone w kierunku bazy Szajrat osiągnęły cel. Atak wykonano najnowszymi wersjami tego pocisku manewrującego - RGM/UGM-109E Block IV Tactical Tomahawk (TacTom). Zniszczono jakoby nie tylko statki powietrzne, ale całą infrastrukturę bazy – pas startowy, schronohangary, składy paliwa i materiałów wojskowych, magazyny amunicji, systemy obrony bazy w tym stacje radiolokacyjne. Pierwsze doniesienia DoD, a za nimi medialne, sugerowały całkowite zniszczenie infrastruktury bazy.

Na terenie bazy wybuchły pożary, które gaszono wiele godzin (płonęły składy paliwa). Pierwsze doniesienia stwierdzały, iż wszystkie rozmieszczone w bazie samoloty zostały zniszczone (Su-22, MiG-23, Su-24).

Późniejsze analizy, poparte materiałami wideo, pokazały jednak nieco inny obraz – zniszczenia bazy nie są tak wielkie, jak by można sądzić po ilości wystrzelonych rakiet manewrujących i wcześniejszych zapowiedziach. Część bazy pozostała zasadniczo nietknięta lub jedynie powierzchownie uszkodzona, w tym pas startowy, schronohangary, stacje radiolokacyjne, systemy przeciwlotnicze etc.

Już pierwsze filmy wideo wskazywały na to, że baza nie została całkowicie zniszczona. Na wideo rosyjskiej agencji FAB widać np. antenę stacji radiolokacyjnej i pozycję wyrzutni rakiet przeciwlotniczych Kwadrat (eksportowa wersja 2K12 Kub), których w bazie było jakoby co najmniej trzy (?).

CZYTAJ DALEJ NA DEFENCE24.PL