Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Dziś przypadają uroczyste obchody 74. rocznicy zbrodni na Polakach na Wołyniu, gdzie okrutnie zamordowano  ponad 100 tysięcy niewinnych ludzi. Fakty historyczne są jednoznaczne, ale strona ukraińska niekoniecznie poczuwa się do winy, natomiast chętnie przyjmuje nasze poparcie i gościnność. Co Pana zdaniem powinno nastąpić,  aby prawda o tej zbrodni nie dzieliła Polaków i Ukraińców?

Tadeusz Płużański, historyk, publicysta: Rzeczywiście, Tragedia Wołyńska, ludobójstwo dokonane na Wołyniu i w Małopolsce wschodniej jest wciąż- mam wrażenie - tematem nie do końca znanym Polakom, tematem przemilczanym i to jest bardzo przykre z punktu widzenia i ludzkiego, i historycznego, że tak się dzieje w momencie, kiedy wszyscy bardzo dużo mówią o polityce historycznej. Odkłamywane i odsłaniane są zbrodnie sowieckie i niemieckie, natomiast ukraińskie jakoś mniej, więc na pewno to jest sprawa, której nie wolno pominąć, bo wpisuje się ona w łańcuch ludobójstwa, dokonanego na Polakach nie tylko przez Niemców i Rosjan, ale także przez Ukraińców. Nie wolno kłaść ofiar tego ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na ołtarzu bieżącej polityki, poprawności politycznej. Pamiętajmy - to byli obywatele polscy, to byli nasi przodkowie, którzy niewinnie zginęli w liczbie przerażającej, bo zginęło ich ponad 100 tysięcy. Nawet jeśli byłoby ich mniej, to przecież nas, jako obywateli Państwa Polskiego nie zwalnia z odpowiedzialności.

Jest coś takiego jak kręgosłup narodu, który trwa przez pokolenia. Jeśli wyrwie, wyłamie się choć jedną kość, jedną niewielka kosteczkę, to wtedy niestety ten kręgosłup się rozsypuje. Mam wrażenie, że właśnie Wołyń, Krwawa Niedziela i wszystkie kwestie związane z ludobójstwem ukraińskim są taką wyrwana częścią ,,polskiego kręgosłupa'' i ten temat jest wciąż zbyt mało znany, ciągle za mało się o tym mówi. Mam wrażenie, że władze Rzeczpospolitej, w imię dobrych relacji z Ukrainą odpuszczają tę sprawę. To jest duży błąd, ponieważ - abstrahując nawet od kwestii ludzkich, moralnych czy historycznych - to mimo wszystko my mamy dziś możliwość występowania wobec Ukrainy jako państwa z pozycji lidera regionu, a nawet można powiedzieć, z pozycji siły.

Domaganie się prawdy historycznej nie jest chyba jakimś wielkim problemem i nie sądzę, żeby nagle Ukraińcy się od nas z tego powodu odwrócili i przestali się z nami kontaktować politycznie czy robić interesy gospodarcze. To nie jest sytuacja, w której musimy się ich bać, więc myślę, że powinniśmy postawić jako państwo warunki - że owszem, będziemy iść do przodu jako narody i jako państwa, ale nie może się to odbywać kosztem historii i ta sprawa musi być ,,wyczyszczona'' do końca. Ukraińcy - ukraińskie władze, ukraiński instytut pamięci narodowej muszą przyznać, że było coś takiego jak ludobójstwo ukraińskie i stanąć w prawdzie, i zapewne przeprosić za to, co się stało. Wtedy strona polska może przystąpić do dalszych działań, rozwijać kontakt - ale bez tego jest to po prostu - moim zdaniem - gra kosztem ofiar, kosztem obywateli polskich, którzy wtedy zginęli - mężczyzn, kobiet i dzieci na wielką ludobójczą skalę.

A jeśli chodzi o Rosję- czy ona faktycznie rozgrywa swoją politykę opierając się na budzeniu wzajemnej niechęci miedzy Ukrainą i Polską i czy roznieca wzajemne antypatie prowokując różne wydarzenia?

Ja mam wrażenie, że tak, że toczy nie tylko w relacjach z nami, ale także z Europą i ze Stanami Zjednoczonymi wojnę hybrydową, abstrahując już od innych wojen, które toczy na Ukrainie w Donbasie, czy też w Syrii. Ta wojna hybrydowa jest wprowadzana coraz szerzej, a ostatnio mieliśmy do czynienia z wieloma aktami przemocy wobec Polaków, wobec naszych obywateli oraz wobec polskich placówek dyplomatycznych na Ukrainie, tak samo wobec naszych miejsc pamięci, pomników i cmentarzy. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że są to prowokacje rosyjskie aby skłócić nas z Ukraińcami i żeby spróbować zrzucić na nich winę - a są tam wypisywane różne hasła i nazwy organizacji ukraińskich tj. UPA -nawet z błędami - więc ewidentnie są robione prowokacje i toczona jest wojna hybrydowa. Trzeba też powiedzieć, że jest to jednak robione dosyć niechlujne.

Dziękuję za rozmowę