Luiza Dołęgowska, Fronda.pl Dziś odbyło się posiedzenie sejmowej komisji zdrowia poświęcone zmianie prawa farmaceutycznego w zakresie organizacji pracy aptek. Jeśli dobrze rozumiem, ma to ogromne znaczenie dla tego rynku.

Poseł Tadeusz Dziuba: Projekt zmian wprowadza nowe mechanizmy, które mają zapobiec trzem negatywnym zjawiskom. Po pierwsze, ma wyeliminować nieopanowane dotąd zjawisko wywożenia z Polski tych leków, które na tutejszy rynek zostały zakupione z niższą ceną, a za granicę sprzedawane są nielegalnie za cenę nawet kilkukrotnie wyższą. Zjawisko to nazywa się żargonowo „odwróconym łańcuchem dystrybucji”. Po drugie, projekt ma znacząco ograniczyć koncentrowanie aptek w rękach malejącej liczby właścicieli. Po trzecie wreszcie, urealnić ma przestrzeganie zakazu reklamy leków. Każda z tych kwestii wymaga krótkiego objaśnienia.

Dotychczasowe przepisy nie ukróciły procederu wywożenia za granicę leków, których cenę (w tym hurtową) w Polsce ustalano na stosunkowo niskim poziomie ze względu na zamożność społeczeństwa, a które nielegalnie wywożone są za granicę i tam sprzedawane z ogromnym zyskiem. W szczególności nie ukróciły dlatego, że konkretne osoby popełniały przestępstwa nie pod własnym nazwiskiem, lecz pod szyldem podmiotów prawa handlowego. Jeśli aptekę prowadzić będzie farmaceuta albo spółka farmaceutów (jawna albo partnerska) – jak postuluje się w zmianie ustawy – to taka konkretna osoba przyłapana na stosowaniu nielegalnego „odwróconego łańcucha dystrybucji” zostanie trwale wyeliminowana z rynku aptecznego.

W przypadku podmiotów takich jak spółki kapitałowe jest to niemożliwe, bo spółka taka (osoba prawna) przyłapana na oszustwie zostaje co prawda wyeliminowana z obrotu aptecznego, ale konkretna osoba albo konkretne osoby stojące za taką spółką zakładają nową i pod nowym szyldem mogą kontynuować nielegalną praktykę. Z doświadczenia wiadomo, że tak było i jest. Do tego ograniczenie kręgu właścicieli aptek do farmaceutów daje ten efekt, że właściciel taki odpowiada nie tylko w trybie administracyjnym (nakładanie kar pieniężnych) i trybie karnym (za przestępstwo), ale też w trybie zawodowej odpowiedzialności. W szczególności za recydywę może być usunięty z zawodu. Tak więc wyeliminowanie form działalności w postaci spłek kapitałowych stanowić będzie barierę dla nielegalnego wywożenia leków zagranicę.

Wydawać by się mogło, że procesy koncentracji w branży aptekarskiej są pod kontrolą, bo w świetle obowiązujących przepisów przedsiębiorca nie może posiadać więcej niż 1% aptek.

Posługując się przykładem spółek kapitałowych pokazać można, iż przepisy te nie są skuteczne. Pojedyncza spółka kapitałowa to przedsiębiorca. Ale konkretna osoba, grupa konkretnych osób, czy wreszcie spółka-matka mogą być właścicielami, udziałowcami czy akcjonariuszami wielu innych spółek, z których każda jest odrębną osobą prawną czyli odrębnym przedsiębiorcą. W ten sposób dana spółka może władać wieloma aptekami w liczbie daleko odbiegające w dół od limitu 1%, ale już grupa powiązanych ze sobą spółek może z łatwością ten limit przekroczyć. Tak postępuje w Polsce koncentracja, także dlatego, że duży przedsiębiorca, ten władający grupą spółek, czyli bardzo dużą liczbą aptek, ma o wiele większe możliwości manipulowania na rynku aptecznym, a nawet rynkiem aptecznym.

Proces taki w Norwegii skończył się przed laty tym, że na tamtym rynku aptecznym funkcjonują trzy duże podmioty, które z łatwością dyktują warunki, także warunki cenowe. Dlatego już sama propozycja, by formą działalności na naszym rynku aptecznym były apteki prowadzone przez farmaceutów lub spółki farmaceutów (jawne / partnerskie) jest sposobem anty-koncentracyjnym. Niezależnie od tego projekt zmiany przewiduje, że dany przedsiębiorca nie będzie mógł prowadzić więcej niż cztery apteki. Limit ten jest nieco arbitralny i wynika z tego, że zwyczajowo pięć aptek w jednym ręku uważa się za sieć aptek. Do tego izby aptekarskie szacują, że jeden farmaceuta może skutecznie i bezpiecznie prowadzić zawodowo cztery apteki.

I wreszcie trzecia sprawa. Dzisiaj działające duże spółki ignorują przepisy zakazujące reklamowanie leków, bo stać je na opłacenie kar administracyjnych. Mniejsze podmioty będą miały większą skłonność do przestrzegania tych przepisów. Jest więc nadzieja, że wraz z wprowadzeniem reguły „apteka prowadzona przez aptekarza” przedmiotowe przepisy będą przestrzegane.

Jeśli Sejm uchwali nowe przepisy w tym kształcie, to co z istniejącymi obecnie sieciami aptek i mniej lub bardziej powiązanymi ze sobą spółkami prowadzącymi te sieci?

Nowe przepisy nie będą działały wstecz, więc w zakresie właścicielskim stan obecny zostanie zamrożony. Nie będzie można jednak zakładać nowych aptek przez nowe albo stare spółki kapitałowe. A jeśli stare spółki zostaną przyłapane na nielegalnym procederze, to stracą bezpowrotnie zgodę na prowadzenie aptek i już nie wrócą na ten rynek. Ale to przecież dobrze.

Z pewnością proponowana zmiana jest fundamentalna. To raczej dziwne, że tak daleko idącą zmianę sformułowała grupa posłów, a nie rząd.

Mam na swoim koncie niejeden projekt poselski, ale nie jestem entuzjastą poselskich inicjatyw ustawodawczych. Ta jednak inicjatywa ma swe szczególne uzasadnienie. Otóż rząd przygotowuje tzw. dużą zmianę prawa farmaceutycznego, nieporównywalnie większą niż zmiany proponowane teraz przez posłów. Wielka zmiana prawa farmaceutycznego będzie trwała wiele miesięcy, zapewne dłużej niż rok, a to da okazję do działań przystosowawczych, często szkodliwych dla naszej wspólnoty państwowej. Przykładowo, gdy pracowano nad przepisami ustalającymi minimalną, czyli dużą, odległość elektrowni wiatrowych od zabudowań mieszkalnych, przed ich uchwaleniem lawinowo wzrosła liczba wniosków o wybudowanie elektrowni blisko siedzib ludzkich, by uciec przed nowymi regułami. Podobne działania mogą mieć miejsce, gdy pojawi się nowela do prawa farmaceutycznego. Dlatego grupa posłów zdecydowała się na możliwie szybki uchwalenie ograniczonych zakresowo przepisów dotyczących aptek, by zapobiec negatywnym ruchom wyprzedzającym.

Dziękuję za rozmowę