Jaka przyszłość czeka Europę nękaną zamachami? Co kraje Zachodu powinny zrobić, by zatroszczyć się o bezpieczeństwo swoich obywateli i jakie sankcje prawne powinny dotknąć tych, których celem jest sianie śmierci wśród niewinnych ludzi? Tę kwestię porusza poseł Tadeusz Dziuba (PiS).

W ciągu kilku ostatnich dni znowu przeżywaliśmy tragedię zamachów terrorystycznych w Europie: Hiszpania, Finlandia, Francja… Co dalej? Dalej będzie jeszcze gorzej.

Wystarczy przypomnieć sobie to, co zamierzali islamscy zbrodniarze w Barcelonie - chcieli wysadzić tamtejszą bazylikę Świętej Rodziny, by osiągnąć spustoszenie w wyjątkowej skali. Tylko przypadek sprawił, że do tego nie doszło. Wystarczy przypomnieć sobie, że wedle ocen służb specjalnych krajów zachodniej Europy trafiło tam kilkanaście tysięcy przeszkolonych terrorystów. Wystarczy przypomnieć sobie to, że rozrastające się społeczności islamskie nie integrują się ze społecznościami europejskimi. Nie integrują się, bo mentalność i kultura świata europejskiego jest im obca, dla nich jest nieakceptowalna, a nawet wstrętna.

Liczne środowiska świata islamu zorientowały się, że w zachodniej Europie mają do czynienia z bezwolnym przeciwnikiem, w istocie z tchórzami. Będą więc realizować swoje zamysły podboju świata dotąd dla nich niedostępnego, czyli świata cywilizacji europejskiej w - jej mateczniku.

Obecnie ekstremalnym przejawem agresji islamistów – na czym koncentruje się teraz uwaga Europejczyków – jest terroryzm. Ale to tylko ćwierć problemu, moim zdaniem. Z terroryzmem islamistów można walczyć w miarę skutecznie. Oczywiście pod warunkiem, że zastosuje się adekwatne środki. Przykładowo: dla zamachowców i projektujących zamachy należy wprowadzić karę śmierci; wszelkie zasoby, z których korzystali powinny ulegać przepadkowi; wydaleniu do kraju pochodzenia winny podlegać ich całe rodziny (w tego słowa najszerszym rozumieniu) oraz osoby, z którymi utrzymywali oni stałe kontakty itp.

Póki co, trudno sobie wyobrazić, by czołowi zachodnioeuropejscy przywódcy byli mentalnie zdolni do wprowadzenia takich retorsji względem agresorów. Ale taka lub podobna droga postępowania jest nieuchronna. 

Odrębną i elementarną sprawą jest zlikwidowanie pomocy socjalnej dla emigrantów, szczególnie niepracujących i tych, którzy nie mają wiarygodnych dokumentów tożsamości. A także niedopuszczanie do granic Unii Europejskiej kolejnych fal islamskiej inwazji (co w znikomym stopniu jest już realizowane).

Głębsze niebezpieczeństwo jest gdzie indziej. Otóż w islamie żywa jest doktryna podboju poprzez pokojowe zasiedlanie. Doskonale pamiętam wyrażoną ponad 25 lat temu w polskiej telewizji tezę pewnego Palestyńczyka wypowiadającego się w kontekście tzw. pierwszej intifady. Brzmiała ona: Palestyńczycy pokonają Żydów brzuchami swoich matek, żon i sióstr. Tak się dotąd nie stało, bo państwo Izrael postępuje tak, jak państwo frontowe.

Ale teza ta wyraża żywotność przywołanej doktryny wśród wyznawców islamu. Jeśli nie każdy z nich, to bardzo wielu spośród nich ma świadomość potęgi jaka tkwi w demografii, w żywiołowej rozrodczości. I tego, że w tym względzie mają przewagę.

Europa już od dziesięcioleci staje się demograficzną próżnią. Ta próżnia zasysa przybyszów ze świata zewnętrznego, w szczególności tej jego części, którą cechuje duża rozrodczość. Dalekosiężne środki obrony cywilizacji z europejskiego matecznika wymagają od zaraz ochrony wśród Europejczyków instytucji rodziny oraz inspirowania ich do wielodzietności i wspierania ich wielodzietności. Bogactwo Europy temu winno w pierwszej kolejności służyć.

Tadeusz Dziuba