Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Panie Pośle, jako że zasiada Pan w Sejmowej Komisji Zdrowia, chciałabym pomówić z Panem o tym, co powiedział w wywiadzie dla „Gazety Polskiej Codziennie” minister Konstanty Radziwiłł. Szef resortu zdrowia zapowiedział, że do 2018 r. NFZ zniknie, zaś dostęp do opieki zdrowotnej będzie miał każdy obywatel.

Poseł Tadeusz Dziuba, PiS: Zacznę może od dostępu do opieki medycznej dla każdego obywatela. Jak do tej pory dostęp do usług opłacanych przez NFZ dostęp mieli obywatele, którzy płacą odpowiednią składkę, ale również ci, którzy- choć sami jej nie płacą, to na mocy odpowiednich przepisów mają do tego prawo, jak np. małżonkowie pracowników, którzy tę składkę opłacają. W rezultacie poza tym systemem znajduje się bardzo niewielka grupa naszych obywateli. I tu powstaje pytanie o charakterze bardziej racjonalnym, ekonomicznym: czy warto utrzymywać tych obywateli poza systemem NFZ, jednocześnie ponosząc koszty sprawdzania ich uprawnień do korzystania z publicznej służby zdrowia. A te koszty są niemałe... Dlatego też obecne kierownictwo Ministerstwa Zdrowia- moim zdaniem słusznie, przyjęło koncepcję, według której lepiej jest objąć ubezpieczeniem wszystkich, bez względu na to czy opłacają składki, czy też nie. Kierownictwo resortu uznało, że ok. 95% potencjalnych pacjentów i tak tę składkę płaci. Jest to też w pewnym sensie element solidaryzmu społecznego, bo ci, którzy nie opłacają składki, w przeważającej części znajdują się w tragicznych warunkach życiowych, np. bezdomni czy bezrobotni.

Druga sprawa- likwidacja NFZ. Ten system okazał się po wielu latach dosyć niewydolny, stąd też pojawiła się zupełnie nowa propozycja, by tę instytucję zlikwidować i funkcje, które do tej pory pełniła (np. kontraktowanie, ale również kontrola racjonalności wydawania środków z tego funduszu) przejęła po prostu administracja rządowa, co oznacza, że pieniądze- oczywiście na sposób wyodrębniony, będą spływać do budżetu państwa. Ci, którzy nie są zainteresowani racjonalnymi zmianami w sektorze ochrony zdrowia, stawiają często wymyślony zarzut, że finansowanie ochrony zdrowia z budżetu państwa oznacza powrót do systemu PRL-owskiego. Jest to całkowita nieprawda. Obecnie powrót do tamtego systemu jest zresztą niemożliwy, gdyż jednostki ochrony zdrowia i w ogóle cały system są zupełnie inaczej zorganizowane, niż wówczas. Po prostu zmieni się główne źródło finansowania usług zdrowotnych. Ma to jeszcze jedną zaletę: finansowanie ochrony zdrowia z budżetu państwa oznacza możliwość powiększania puli środków pochodzących z samych składek. Krótko mówiąc, budżet państwa będzie mógł się do tej puli dokładać, zresztą również i dziś ma to miejsce, np. programy lekowe finansowane są po części z budżetu państwa. Chcąc zwiększyć dopływ pieniędzy do ochrony zdrowia (a rząd deklaruje, że poziom finansowania z dzisiejszych 4,5% PKB sukcesywnie wzrośnie aż do 6%), przeniesienie finansowania ochrony zdrowia do budżetu państwa wydaje się całkowicie rozsądne.

Czy likwidacja NFZ oznaczałaby rozwiązanie problemu kolejek do lekarzy specjalistów? Na ten temat krążą już żarty i od paru lat żaden rząd, żadne kierownictwo MZ nie potrafi tego problemu rozwiązać, kolejki robią się wręcz coraz dłuższe.

Cały ten zamysł jest znacznie szerszy, niż dwa elementy, o których przed chwilą rozmawialiśmy. Ma służyć między innymi pozbyciu się problemu kolejek, zwłaszcza do lekarzy specjalistów. Oczywiście nie tylko te dwa elementy będą na to wpływały.

Z jednej strony Polacy krytykują NFZ i żartują na jego temat, trudno chyba wskazać osobę, która jest z tego systemu zadowolona, coraz częściej z usług lekarzy specjalistów korzystamy prywatnie, a z drugiej... Likwidacja NFZ wydaje się pomysłem dość, powiedzmy, „rewolucyjnym”...

Jak najbardziej jest dosyć „rewolucyjny”. Natomiast funkcje wykonywane do tej pory przez NFZ będą nadal wykonywane, tyle że przez inne instytucje, wyspecjalizowane, podlegające administracji rządowej. Mają one naturalnie większe możliwości oddziaływania na to, co dzieje się chociażby w regionach. Zmieni się natomiast system kontraktowania. Inne będą również relacje między instytucjami ochrony zdrowia będą ukształtowane inaczej. Mam tu na myśli np. relacje między szpitalami a placówkami świadczącymi tzw. ambulatoryjną opiekę zdrowotną. Minister Radziwiłł bardzo słusznie proponuje, by zintegrować opiekę szpitalną z opieką ambulatoryjną, tak by stworzyć preferencje dla przychodni świadczących opiekę pozaszpitalną i zintegrować je ze szpitalami. Warto bowiem zwrócić uwagę, że wielu pacjentów, zwłaszcza tych w podeszłym wieku, wymaga, powiedziałbym, wielostronnej opieki medycznej. Dlatego też obecny minister zdrowia chciałby stworzyć preferencje dla instytucji, które są w stanie właśnie taką wielospecjalistyczną opiekę pacjentom zapewnić.