Konrad Szymański, wiceminister spraw zagranicznych komentował w RMF FM dzisiejszą rezolucję PE w sprawie Polski, jaka będzie przyjmowana w PE. Mówił, że "każdy ma prawo wypowiadać się, podejmować rezolucje takie jakie chce. Natomiast myślę, że czasami warto zadać pytanie, czy to ma sens? Czy to prowadzi nas na właściwą ścieżkę, czy nie bardzo? Parlament uznał za stosowane, żeby powtórzyć niektóre argumenty, które znamy sprzed trzech, czterech miesięcy. A niektóre sprzed trzech, czterech tygodni. Nie ma tam wartości dodanej, obraz jest wybiórczy". 

Szymański zauważył, że PE "ma pewną łatwość w przyjmowaniu takich stanowisk. Także proceduralną. Więc, w momencie, kiedy rozpoczęła się dyskusja, między Polską a instytucjami europejskimi o to, jak należy czytać naturę zmian w Polsce w obszarze TK, było oczywiste, że PE w końcu musi się odezwać. Natomiast warto zwrócić uwagę na to, że w tej rezolucji nie ma nic nowego. Nie dowiadujemy się niczego nowego. Co więcej, nie ma tam żadnej sensownej ścieżki rozwiązania tego problemu". 

Dodał, że to nie rząd Polski, rząd Beaty Szydło wywołał konflikt, to "KE uznała na pewnym etapie, czy PE, że chce się włączyć w sprawę, która wydawała się, jest sprawą, ewentualnie wewnętrznego, politycznego konfliktu w Polsce". 

Na koniec Szymański został zapytany o Donalda Tuska i o jego dalszy los jako przewodniczącego RE w obliczu odpowiedzialności za katastrofę smoleńską: "Jeżeli w jakimś etapie, w jakimś momencie, określimy rodzaj odpowiedzialności, zakres odpowiedzialności premiera ówczesnego Tuska, to będziemy mieli inną sytuację. Jeżeli chodzi o rekandydowanie, powtórne kandydowanie przewodniczącego Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, to będzie to decyzja podjęta na podstawie oceny jego działalności i tylko tyle".

mko/RMF