Uchodźcy wywołują problemy. Niby żadne to odkrycie, ale Szwedzi przekonują się o tym, że oprócz problemów ekonomicznych i tych związanych z bezpieczeństwem, przybysze potrafią przysporzyć też problemów prawnych.

Taka właśnie sytuacja spotkała Szwecję, do której masowo przybywają imigranci wyznający islam. Jak wiadomo, w tej religii powszechna jest poligamia, czy inaczej wielożeństwo. Szwedzkie prawo takiej praktyki jednak surowo zakazuje, co możemy uznać za jeden z ostatnich przejawów moralności w owładniętym lewicowo-liberalną paranoją kraju. 

A właściwie mogliśmy, bo wiele wskazuje na to, że źle pojmowana tolerancja już niedługo doprowadzi do całkowitego upadku instytucji małżeństwa w Szwecji.

Tamtejsze prawo na chwilę obecną akceptuje związek poligamiczny, jeżeli ten został zawarty poza granicami w Szwecji na terenie państwa, w którym poligamia jest legalna. Wielu uchodźców przybywających do Szwecji jednak często przy rejestracji przedstawia swoje drugie żony jako siostry. Imigrantom nie podoba się też fakt, że nie mogą brać wielu ślubów na miejscu w Szwecji.

Lewicowo-liberalny i wyraźnie feministyczny szwedzki rząd znalazł się więc w ideologicznej pułapce - pozwolić na wielożeństwo w imię tolerancji innych kultur, czy zabronić w imię praw kobiet? 

Nawet jeśli Szwedzi nie dołożyliby kolejnej cegiełki do upadku ich kraju i tak gołym okiem widać, że budowla zwana Szwecją chyli się ku upadkowi.

emde/onet.pl