Wczoraj zapadł wyrok ws. książki „Dalej jest noc”, w której oczerniono Edwarda Malinowskiego. Sąd nakazał autorom nieprawdziwych informacji przeprosić bratanicę opisanego w książce byłego sołtysa. Decyzję sądu komentuje szwajcarski dziennik „Neue Zuercher Zeitung”, w którego ocenie jest ona… powrotem do praktyk komunistycznych.

Filomena Leszczyńska wytoczyła sprawę przeciwko autorom książki „Dalej jest noc”, w której opublikowano kłamstwa na temat jej stryja, Edwarda Malinowskiego. W wydanej w 2018 roku książce prof. Barbara Engekling i prof. Jan Grabowski scalili kilka osób o nazwisku Malinowski, w efekcie czego przedstawili Edwarda Malinowskiego, który ratował Żydów, jako współwinnego niemieckich zbrodni w czasie hitlerowskiej okupacji. W trakcie procesu prof. Engekling tłumaczyła się, że pomyliła osoby o tym samym nazwisku, bo nie spodziewała się, że w jednej wsi żyje więcej Malinowskich. Prof. Grabowski przyznał natomiast, że nawet nie zapoznał się z dokumentami.

Wczoraj Sąd Okręgowy w Warszawie zobowiązał prof. Barbarę Engeklinkg i prof. Jana Grabowskiego do przeproszenia Filomeny Leszczyńskiej za zawarte w książce nieprawdziwe informacje na temat jej stryja.

Decyzję sądu komentuje szwajcarski dziennik, który porównuje ją do komunistycznych praktyk.

- „Tę historię można by uznać za kuriozalną, gdyby nie fakt, że jest tak znacząca i przypomina ponure komunistyczne praktyki” – pisze „Neue Zuercher Zeitung”.

Gazeta przekonuje, że proces był politycznie motywowanym atakiem skierowanym przez media i organizacje związane z polskim rządem.

kak/Deutsche Welle, DoRzeczy.pl