- Nazywane szpicą połączone siły NATO bardzo wysokiej gotowości (VJTF) byłyby zbyt narażone na atak na etapie rozmieszczania, by nadawały się do wykorzystania w Polsce lub krajach bałtyckich w konflikcie z Rosją - pisze poniedziałkowy "Financial Times".

Zdaniem gazety flagowy projekt NATO po szczycie w Walii ma więc bardzo ograniczoną przydatność. Tak też zaraz po ogłoszeniu oceniało go wielu polskich wojskowych, podkreślając, że realnej obrony przed Rosją szpica w żadnej mierze nie stanowi.

Według "Financial Times" NATO jest jednak świadome, że szpica ma ogromne mankamenty. Dlatego właśnie na wschodnią flankę NATO trafią dodatkowe siły wojskowe, które mają ją już zupełnie rzeczywiście wzmocnić.

"FT" powołuje się przy tym na wypowiedź generała brygady Krzysztofa Króla z Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód w Szczecinie. Król przekonuje, że szpica miała być jedynie odpowiedzią na zagrożenia hybrydowe - takie, jak w ukraińskim Donbasie. Plany można jednak jego zdaniem "dostosować do sytuacji", a zatem jeżeli Rosja zagroziłaby nam inaczej to i odpowiedź NATO mogłaby być inna.

Król zaznaczył, że Rosja jest świetnie przygotowana do ewentualnego ataku: ma pociski przeciwlotnicze i przeciwokrętowe, samoloty bojowe w obwodize kaliningradzkim - i jest zdolna prowadzić wojnę na ogromnym obszarze.

kad