Antyklerykalny szmatławiec przechodzi sam siebie. Tym razem atakuje osoby ze stanu konsekrowanego. Zakonnice porównuje do poniżanych i gnębionych niewolnic!

Po „Newsweeku” przyszedł czas na „Gazetę Wyborczą”. Dodatek „Wysokie obcasy” publikuje obszerny wywiad z Martą Abramowicz, autorką książki „Zakonnice odchodzą po cichu”. Książkę wydała „Krytyka Polityczna”. Przedtem była reklamowana także w „Dużym formacie”.

Jak nietrudno się domyślić, jest to nienawistny i przemyślnie zorganizowany atak na stan konsekrowany. Nieprzypadkowo pojawia się w Wielkim Poście. Autorka uwypukla tragedię młodych dziewczyn, które nie dotrzymały ślubów zakonnych. Tezy postawione w wywiadzie są zatrważające.

Autorka kwestionuje nie tylko powołanie tych, którzy wybierają w życiu Chrystusa, ale opisuje ich życie w klasztorach jako pasmo udręki, prześladowania, ciemiężenia i cierpień. Uważa, że dziewczyny są zniewolone, poniżane, dręczone. Wyjściem może być tylko zerwanie ślubów i ucieczka z klasztoru.

To niespotykane, jak można postawić tak prymitywne tezy w oderwaniu od rzeczywistości. Pomijając całą ignorancję religijną w kwestiach życia zakonnego, uderza hierarchia wartości przedstawiana przez autorkę. Malowanie ust, podjadanie słodyczy, nieposłuszeństwo, bunt przeciwko przełożonym, a w końcu odrzucenie Chrystusa i Kościoła – taki obraz emancypacji byłych zakonnic przedstawiają liberalne media.

Dla autorów tekstu ważniejsze są drobne przyjemności niż rzeczy ostateczne – to zrozumiałe. Ale żeby z tego robić koronny argument przeciwko Kościołowi – tego jeszcze w polskich mediach nie było. Sekularyzacja naszego kraju pędzi pełną parą, skoro takie farmazony są na czołówkach polskich gazet.

Jak wynika z wywiadu – książka jest jedną wielką manipulacją. Opiera się bowiem na jednostronnie przedstawionych przykładach tych, które minęły się z powołaniem lub przeżywały inne bardzo osobiste, a wręcz intymne trudności. W ten sposób zakłamywane jest życie klasztorne, czyli duchowość, która jest obecna w Europie od kilkunastu wieków.

Brak zrozumienia dla takich wartości jak wiara, posłuszeństwo, kontemplacja, cichość, pokora jest znakiem czasu. Tylko czy ktoś, kto np. nie ma pojęcia o samochodach, powinien pisać książkę o ich naprawie? Okazuje się, że we współczesnym świecie wszystko jest możliwe. Trudno jednak określić taką pracę inaczej jak dyletanctwo i kolejny celowy atak na Kościół.

Tomasz Teluk