Feministki zaatakowały nożem wolontariusza Fundacji Pro-Prawo do życia, który usiłował zapobiec zniszczeniu przez kobiety samochodu należącego do fundacji, zaparkowanego pod Szpitalem Orłowskiego w Warszawie.

Jedna z kobiet jest lekarzem zatrudnionym w tym szpitalu. Fundacja prowadzi akcję "Szpitale bez aborterów". Zaparkowała pod szpitalem Orłowskiego w Warszawie samochód oklejony plakatami dotyczącymi aborcji dokonywanych w tej placówce. Tylko w ubiegłym roku doszło tam do 119 takich "zabiegów". Auto stało centralnie przed wejściem do szpitala, widzą je wszyscy pacjenci. 

W sobotę ok. godziny 22 podjęto już drugą próbę zniszczenia samochodu. Do auta podjechały na rowerach dwie kobiety, które zaczęły wyszarpywać mocowania plakatów do plandeki. Zostały przyłapane przez wolontariusza Fundacji Pro, a po krótkiej wymianie zdań doszło do szarpaniny. Jedna z kobiet zaatakowała wolontariusza nożem. Mężczyzna użył gazu łzawiącego i dokonał obywatelskiego zatrzymania obu kobiet.

Po dotarciu na miejsce zajścia, policja przesłuchała jego uczestników. Martyna R. i Natalia J. są znane w środowisku feministycznym. Jedna z nich jest studentką Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz członkiem proaborcyjnego stowarzyszenia Medical Students for Choice. Druga jest lekarką pracującą w Szpitalu Orłowskiego. O samochodzie zaparkowanym przed szpitalem pisała: "Przeszkadza mi to w ch**". Publicznie lobbowała na rzecz upowszechnienia w naszym kraju dostępu do pigułki ellaOne. Występowała przed sejmową Komisją Zdrowia, reprezentując tzw. Koalicją Mam Prawo, wspieraną przez takie ruchy, jak m.in. Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny oraz Grupa Edukatorów Seksualnych Ponton.

Fundacja Pro-Prawo do życia złoży jutro oficjalne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Będzie dążyć do wyjaśnienia, czy pierwszego zniszczenia samochodu dokonały te same osoby i ukarania sprawców.

yenn/stopaborcji.pl, Fronda.pl