Konferencja bliskowschodnia w Warszawie była spotkaniem niechętnych i przymuszonych do współpracy ze Stanami Zjednoczonymi krajów - tak mówił w Monachium minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Dżawad Zarif. To pierwszy komentarz wysokiego rangą irańskiego polityka do zakończonego w czwartek spotkania w polskiej stolicy. Szef irańskiej dyplomacji ostrzegał też przed możliwą wojną z Izraelem i apelował do krajów Europy o większą współpracę gospodarczą z Teheranem.

Przemówienie irańskiego ministra było najpilniej obserwowanym punktem ostatniego dnia Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. Mohammad Dżawad Zarif mówił, że czwartkowa konferencja bliskowschodnia w Warszawie służyła wyłącznie interesom Stanów Zjednoczonych. Nawiązał przy tym do apelu amerykańskich polityków, aby kraje Unii Europejskiej, wzorem USA, wycofały się z porozumienia nuklearnego z Iranem z 2015 roku.

- Na ostatnim spotkaniu nazwijmy je, niechętnych i otwarcie przymuszonych krajów w Warszawie, zarówno amerykański wiceprezydent jak i sekretarz stanu na europejskiej ziemi potępili Europę za to, że ta próbuje wywiązać się ze swoich obietnic w związku z porozumieniem nuklearnym i rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ numer 2231 - powiedział w Monachium Mohammad Dżawad Zarif.

Polscy dyplomaci i politycy zapowiadali przed warszawskim spotkaniem, że będzie ono poświęcone wszystkim problemom Bliskiego Wschodu, ale amerykański wiceprezydent Mike Pence powiedział wczoraj w Monachium, że spotkanie było tak naprawdę wymierzone w Iran.

Mohammad Dżawad Zarif mówił w Monachium, że Iran jest obiektem "niezdrowej fiksacji, wręcz obsesji ze strony Stanów Zjednoczonych". Odpowiadał też na wcześniejsze słowa wiceprezydenta Mike’a Pence’a, który określał Iran jako “głównego sponsora terroryzmu” i twierdził, że Teheran próbuje doprowadzić do drugiego Holokaustu. “Wczoraj, tutaj w Monachium pan Pence powtórzył swoją farsę. W sposób arogancki żądał, by Europa dołączyła do Stanów Zjednoczonych i podważyła swoje własne bezpieczeństwo i złamała swoje zobowiązania. Jego nienawistne oskarżenia pod adresem Iranu, włącznie z ignoranckim oskarżeniem o antysemityzm, są zarówno śmieszne ale także bardzo bardzo niebezpieczne”

Irański minister przekonywał w Monachium, że to nie Iran, ale Stany Zjednoczone są największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Mówił, że jego kraj nie podda się presji i apelował, by Europa bardziej niż dotychczas zaangażowała się we współpracę gospodarczą z Teheranem.

Równolegle prezydent Iranu Hasan Rowhani oświadczył, że jego kraj jest w stanie poprawić relacje z krajami Zatoki Perskiej . W przemówieniu telewizyjnym podkreślił, że nie ugnie się pod presją Ameryki i Izraela. Rowhani oświadczył, że Teheran chciałby poprawić relacje ze wszystkimi krajami Bliskiego Wschodu, by wpłynąć na bezpieczeństwo w regionie. - Nasi wrogowie: Izrael i Ameryka dążą do stworzenia podziałów w irańskim społeczeństwie - podkreślił w telewizji prezydent.

Emiracka gazeta The National dodaje, że Rowhani nie zadeklarował, które kraje bliskowschodnie ma na myśli. Szyicki Iran i sunnicka Arabia Saudyjska konkurują ze sobą o wpływy na Bliskim Wschodzie i popierają przeciwne strony między innymi w konfliktach w Jemenie i Syrii.

Jednocześnie kilka dni temu irański duchowny Ali Chamenei obciążył niektóre państwa bliskowschodnie odpowiedzialnością za niedawny zamach na Strażników Rewolucji, w którym zginęło 27 żołnierzy tych elitarnych sił. Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie podkreśliły, że oskarżenia te są bezpodstawne a napięcie pomiędzy krajami rośnie.

Wcześniej Iran ostrzegał też, że zablokuje konkurentom eksport ropy naftowej w Zatoce Perskiej.

Dwa tygodnie temu Unia Europejska wprowadziła mechanizm dzięki któremu będzie można omijać amerykańskie sankcje przy współpracy z Iranem. Mechanizm ten dotyczy jednak wyłącznie wymiany handlowej związanej z pomocą humanitarną.

Od czasu, gdy prezydentem w Stanach Zjednoczonych został Donald Trump, zarówno on jak i inni najważniejsi politycy z USA wyraźnie zaostrzyli retorykę wobec Iranu. Amerykańskie władze powtarzają, że Iran jest największym zagrożeniem bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Z taką tezą nie zgadza się z kolei większość krajów Unii Europejskiej, co doprowadziło już do napięć między Waszyngtonem a europejskimi stolicami.

yenn/IAR, Polskie Radio