Dr inż. Wacław Berczyński w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego" wypowiedział się na temat prac komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. Jak stwierdził, wiele wskazuje na to, że prezydencki Tupolew rozpadł się w powietrzu. 

Jak powiedział Berczyński, przewodniczący podkomisji badającej przyczyny katastrofy, jest niemal pewne, że samolot rozpadł się w powietrzu. 

Dodał, że jego komisja zbada bardzo dokładnie wszystkie okoliczności katastrofy i wszelkie dostępne dowody. Jak stwierdził, do tej pory członkowie podkomisji wydawali różne opinie na temat przyczyn katastrofy, zaś komisja będzie dążyć do sformułowania jednolitego raportu jasno wyjaśniającego, co wydarzyło się w Smoleńsku. 

Berczyński wypowiadając się na temat prac komisji Jerzego Millera, powiedział, że miała ona co prawda dostęp do czarnej skrzynki z Tupolewa, ale nie wykorzystała pełni zapisów parametrów lotu. Jak zauważył, po zapoznaniu się nowej komisji z pełnym zapisem okazało się, że końcowa część pominięta przez komisję Millera zawiera wiele istotnych informacji dotyczących m.in. przeciążenia, czy przyspieszenia maszyny. Parametry te odbiegały od warunków lotu i mogą mieć wpływ na wyjaśnienie przyczyn katastrofy. 

Jak dodał Berczyński, komisja dysponuje też zdjęciami dokumentującymi teren wypadku przed i po katastrofie. Z tych zdjęć wynika, że samolot musiał rozpaść się w powietrzu, na co wskazuje rozrzucenie części samolotu w znacznej odległości oraz sposób zniszczenia pobliskich drzew. 

Ekspert zauważył też, że przy ekshumacji zwłok ofiar zawsze okazywało się, że dokumentacja podana nam przez stronę rosyjską była niepełna, a często wręcz fałszywa. 

Jak stwierdził Berczyński, nie ma pewności, czy Rosjanie umożliwią członkom polskiej komisji zbadanie wraku samolotu, jednak jego zdaniem możliwe jest ustalenie przyczyn katastrofy nawet bez takiego badania. Wystarczające może okazać się szczegółowe zbadanie dostępnej dokumentacji i dowodów z uwzględnieniem tego, co pominęła komisja Millera. 

emde/"Gość Niedzielny"/wpolityce.pl