Marcin P., były szef Amber Gold powiedział, że nie ma nic do zwrócenia Polakom. Szef gdańskiej piramidy finansowej jest przesłuchiwany przez sejmową komisję do sprawy Amber Gold w Sądzie Okręgowym w Warszawie.

Jeden z członków komisji, poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński, przed zadaniem pytania Marcinowi P. powiedział, że ma on teraz "ekskluzywną szansę", żeby zwrócić Polakom prawdę o Amber Gold.

Były szef Amber Gold Marcin P. oświadczył, że jego firma nie była piramidą finansową. Tak powiedział w Sądzie Okręgowym w Warszawie podczas przesłuchania przed komisją śledczą badającą aferę Amber Gold. Poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński pytał Marcina P. o nazwiska profesorów, którzy - wedle zapewnień byłego szefa Amber Gold - mieli mu doradzać. Ten odmówił odpowiedzi. Nie chciał też powiedzieć, kto przekazał mu wiedzę dotyczącą tego, jak zorganizować spółkę. Oburzył się też na użyte przez posła Zembaczyńskiego sformułowanie "piramida".

Wcześniej Marcin P. odmówił odpowiedzi na pytanie skąd miał środki na założenie tej działalności Amber Gold. Powiedział też, że zapisana w akcie oskarżenia kwota 850 milionów złotych niekorzystnego rozporządzenia mieniem nie jest prawdziwa.
Marcin P. na przesłuchanie przez komisję został przetransportowany z gdańskiego aresztu.

Firma Amber Gold powstała w 2009 roku a w 2012 ogłosiła upadłość. Blisko 19 tysiącom swoich klientów nie wypłaciła pieniędzy ani odsetek od nich. Skusiła ich znacznie wyższym niż w bankach oprocentowaniem lokat. Miała inwestować w złoto i inne kruszce.

emde/IAR