Rzecznik prasowy Putina Dmitrij Pieskow poinformował, że Rosja jest gotowa w dalszym ciągu przesyłać gaz do Europy przez Ukrainę, jednak zależy to od kontraktów z Gazpromem.

- Aby coś przetransportować przez Ukrainę trzeba, aby ktoś coś kupił, a to są nasi klienci w Europie – powiedział Pieskow.

Według niego europejscy odbiorcy mogą zawrzeć nowe umowy z Gazpromem, które zwiększą ilość przesyłanego gazu. Wtedy zaś gaz popłynie przez Ukrainę.

- Prezydent wielokrotnie powtarzał, że jeśli nadal będą kupować nasz gaz, jeśli zwiększą kontrakty i jeśli Ukraina przedstawi konkurencyjne oferty handlowe, to wszystko to będzie nadal działać – dodał Pieskow.

Wskazał także, że Rosja maksymalnie zwiększyła dostawy gazu do Europy w ramach obowiązujących obecnie kontraktów.

Dodatkowe dostawy gazu zależą zaś od wyników negocjacji z Gazpromem.

Obecnie ukraińskie gazociągi wykorzystywane są jedynie w 1/3 ich normalnych mocy przerobowych. Niewykorzystana przepustowość gazociągu ukraińskiego dwukrotnie przekracza przepustowość Nord Stream 2.

Na domiar złego, podpisana na początku października umowa z Węgrami spowodowała, że Rosja zaczęła transportować gaz nad Balaton gazociągiem Turkish Stream. Wkrótce po podpisaniu umowy z Orbanem Putin stwierdził, że przesyłanie gazu przez Ukrainę jest dla Rosji po prostu nieopłacalne.

Media donoszą także, że na najbliższym spotkaniu Putina z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim przedyskutowane zostaną kwestie dostaw gazu na Ukrainę po zakończeniu w 2024 roku obowiązującej obecnie umowy.

jkg/tass