Od dziecka jestem kibicem Falubazu Zielona Góra. Choć od lat nie mieszkam w tym mieście zawsze mu kibicowałem. Fani Falubazu mieli charakter i nietuzinkowe pomysły aby dopingować swój klub jak np. rozciągnięcie na sektorze drużyny przeciwnej podczas derbów ze Stalą Gorzów ogromnej sektorówki z napisem „Tylko Falubaz”, czy zawieszenie na pomniku Jezusa ze Świebodzina czterdziesto metrowego szalika. Wczorajszy pojedynek żużlowy o mistrzostwo Polski był widowiskowy i pełen emocji. Kibice obu drużyn zachowywali się jak fani kochający swój klub, a zawodnicy nie dawali specjalnych powodów do agresji. Zielona Góra zdobyła upragnionego Drużynowego Mistrza Polski. Zapanowała euforia. "Magia Falubazu".


Z dużym zdumieniem, przecieram dziś oczy, widząc ułożony z kostek Bauma krzyż przykryty flagą klubu przy Alei Konstytucji 3 Maja. Porozbijane śmietniki, kamienie, ulica jak pole walki. Rozmawiałem ze znajomymi z Zielonej Góry. Wrócili spokojnie po meczu do domów. Rano, tak jak i ja dowiedzieli się Hiobowych wieści: policyjnym radiowozem potrącono i zabito młodego kibica, mocno ranna w głowę została jedna z policjantek, powybijane są szyby w witrynach sklepów, zdemolowana stacja benzynowa, zniszczone samochody, kilkanaście osób zatrzymanych. Dramat w spokojnym mieście. Przecieramy oczy ze zdumienia. Gdzie jest to wielkie zielonogórskie święto?

 

Szok i pytanie o podłoże tej agresji. Jedni mówią o prowokacyjnym zachowaniu policji, inni o chęci zrobienia chuligańskiej zadymy. Słyszy się też o politycznej prowokacji. Donald Tusk chce wyjaśnienia okoliczności całej sytuacji. Czas wyborów podgrzewa jeszcze to zdarzenie, a prezes klubu, Robert Dowhan kandyduje z listy PO. Z nieopisanej radości wyszła zadyma i hańba dla miasta.

 

Nasuwają się pytania: czy ze zmarłego zrobiony zostanie męczennik, którym będzie się politycznie grało? Czy teraz Zielona Góra stanie się synonimem śmiertelnej walki kibiców z policją jak niegdyś Słupsk? Chyba nie. Jedno jest pewne, że pękł mit o zielonogórskiej kulturze kibicowania. Wielka feta została zmieniona w wielką żałobę i wstyd. Kto wyciągnie z niej wnioski? Co teraz? Może warto zapytać się "falubazowego" Jezusa.

 

Jarosław Wróblewski