W dzisiejszym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Janusz Nosek mówi, że jego spotkanie z Ryszardem Kaliszem miało miejsce w przypadkowej kawiarni w okolicach siedziby TVN. Kalisz na ujawnionych ostatnio taśmach mówi o spotkaniu w warunkach konspiracyjnych w ukraińskiej Jałcie. Czy to, która wersja jest prawdziwa wpływa na ocenę tego spotkania?

Zweryfikowanie tego, która wersja jest prawdziwa będzie bardzo łatwe. Dzięki stacjom bazowym logowania w sieciach komórkowych będzie można wskazać, czy do spotkania doszło w Warszawie, czy w Jałcie. Ukraina także dysponuje tego rodzaju możliwościami techniczno-operacyjnymi. To wyjaśni, kto jest bardziej wiarygodny w swoich oświadczeniach. Pamiętajmy, że Ryszard Kalisz snuł swoje opowieści podczas spotkania towarzyskiego z byłym prezydentem RP, zatem nie sądzę, żeby poseł RP chciał wprowadzać Aleksandra Kwaśniewskiego w błąd. Natomiast wszystkie oświadczenia złożone już po ujawnieniu tej rozmowy najprawdopodobniej mają przedstawić sytuację inaczej, niż w rzeczywistości wyglądała. Tak czy inaczej organy śledcze powinny się zainteresować tą rozmową. Powinny wszcząć postępowanie w kierunku ewentualnego ujawnienia tajemnicy państwowej nieuprawnionej osobie, czyli Ryszardowi Kaliszowi przez pana Noska. Jeżeli te informacje się potwierdzą, to powinno to doprowadzić do postawienia zarzutów. Jeżeli się nie potwierdzą, pan Nosek powinien zostać przeproszony.

Czy szef służby może się spotkać prywatnie z politykiem i powiedzieć: jest sprawa, potrzebuję politycznego wsparcia, może byś pomógł?

Nie wyobrażam sobie takiego spotkania dla celów politycznych. Szef służby oczywiście może spotykać się z posłem na Sejm RP i rozmawiać z nim na tematy związane z prowadzoną przez siebie działalnością, ale z uwzględnieniem klauzuli dostępu do informacji, jaką rozmówca dysponuje. Oprócz tego z takiego spotkania powinna być sporządzona odpowiednia notatka urzędowa. Tym bardziej, jeśli rzecz dzieje się poza granicami naszego kraju, na wschodzie Europy. Takie spotkanie, jeśli jeszcze dzieje się w warunkach konspiracyjnych, byłoby na pewno dla innych służb co najmniej zastanawiające.

Odwołanie Janusza Noska w 2013 r. wyglądało tajemniczo, komentatorzy wymyślali najróżniejsze teorie na ten temat. Czy dzisiaj wiemy, czemu pozbawiono go funkcji?

Nikt z komentatorów tego nie wie, możemy tylko gdybać. Jeżeli o mnie chodzi, to uważam pana Noska za co najmniej bardzo kontrowersyjną postać.

Czyli - niezależnie od powodu - to dobrze, że go odwołano?

Przede wszystkim uważam, że nie powinien nigdy zostać szefem żadnej służby specjalnej.

Opozycja zarzucała mu, że nie poinformował swoich przełożonych, o umowie SKW z rosyjską FSB, która to umowa miała obowiązywać od 2010 do 2012 r.

Nie wiem, na ile te informacje są prawdziwe. Jeżeli została zawarta umowa międzynarodowa bez zgody rządu czy ministra-koordynatora służb specjalnych, to jest to podstawa do jakichś działań personalnych. Natomiast trudno mi uwierzyć w to, by taka umowa została podpisana bez wiedzy najważniejszych osób w państwie. Tak wynika z mojego doświadczenia zawodowego. Jeśli ja podpisywałem jakieś umowy o współpracy, to działo się to za zgodą, wiedzą, lub po konsultacji bądź z ministrem-koordynatorem, bądź z prezesem rady ministrów. Nie sądzę więc, żeby to był główny powód odwołania Janusza Noska.

Po taśmach pojawia się z kolei taka wersja: Nosek jako szef SKW miał informacje o korupcji ministra Tomasza Siemoniaka, więc Siemoniak pozbył się Noska.

Problem jest taki, że w armii przeprowadzane są w tej chwili wielomiliardowe przetargi. Mają miejsce różnego rodzaju negocjacje, spotkania itd. Służby specjalne muszą dbać o to, żeby wszystko było przejrzyste. Natomiast w moim przekonaniu w interesie wielu polityków obecnej koalicji rządowej było to, żeby wiele z tych procedur pozostawało niejasnych. Tak się zresztą dzieje, począwszy od zakupu Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego NSM, a kończąc na przetargu związanym z Caracalem. Służby wojskowe niewątpliwie powinny mieć bardzo dużo pracy w związku z tego rodzaju zakupami i powinny dbać o to, żeby wszystko było jak najbardziej transparentne. Natomiast czy transparentność jest w interesie polityków? Wszyscy wiemy, jaka jest obecna władza.

Rozmawiał Jakub Jałowiczor