Za zasłoną śmierci

Co znaczy śmierć? Wszystko, gdy idzie o nas samych, a niewiele, gdy chodzi o obcych.

Łatwo Rzymianinowi zabić drugiego człowieka… A przecież każdy myśli o swojej śmierci z lękiem, z niewiedzą o tym, co potem… Śmierć to największa tajemnica stojąca przed każdym. Bo jeśli za granicą życia jest coś nieznanego, to może jest to gorsze niż to, co znamy? Jeśli śmierć kończy wszystko, to dlaczego warto żyć? Dlaczego nie używać życia kosztem innych, dlaczego przestrzegać cnót? Więc co jest w człowieku, że czasem wzdraga się przed popełnieniem pewnych czynów, dlaczego nazywa je złym, skoro wydają się one dawać wygodę lub przyjemność?

Wszyscy wiedzą, że śmierci nie ujdą. Jedni, jak Anakreont z jońskiego Teos, nie mogli się oprzeć grozy niewiadomego:

„Oszronione mam już skronie, głowę srebro przyprószyło,

Przeminęła wdzięczna młodość, nie chcą służyć stare zęby.

Nie na długo szczęśliwego pozostało mi już życia.

I dlatego szlocham często pełen lęku przed Tartarem.

Straszna przecież głąb Hadesu i bolesna jest doń droga,

A kto zejdzie raz pod ziemię nigdy więcej nie powróci”[1].

Inni, jak Quintus Horatius Flaccus, przyjmowali wobec śmierci postawę stoicką:

„Nie pytaj próżno, bo nikt się nie dowie,

Jaki nam koniec gotują bogowie,

I babilońskich nie pytaj wróżbiarzy.

Lepiej tak przyjąć wszystko, jak się zdarzy.

A czy z rozkazu Jowisza ta zima,

Co teraz wichrem wełny morskie wzdyma,

Będzie ostatnia, czy też nam przysporzy

Lat jeszcze kilka tajny wyrok boży,

Nie troszcz się o to i… klaruj swe wina”[2].

Stoicką postawę wobec śmierci cechuje rezygnacja. Gdy zapytano komediopisarza Aleksisa, który był już w bardzo podeszłym wieku, co porabia, odpowiedział: „W wolnych chwilach umieram”[3]. Kiedy umierał filozof Anaksagoras, przyjaciele pytali go, czy chce być po śmierci pochowany w Lampsakos, czy w rodzinnych Klazomenai, odparł: „Droga do podziemnego świata z każdego miejsca jest taka sama”. Diogenes z kolei zażyczył sobie, by jego ciała w ogóle nie grzebać. Zapytany przez przyjaciół, czy wobec tego chce, by je poszarpały ptaki i dzikie zwierzęta, odpowiedział, że jeśli położą przy nim kij, to będzie je odpędzał. „Jakże to uczynisz, skoro nie będziesz nic czuł?” – zapytali. „Cóż mi więc zaszkodzi – odparł – że dzikie zwierzęta mnie rozszarpią, skoro nie będę czuł?”[4]

Ateistyczny i hedonistyczny stosunek do śmierci najpełniej przedstawił Epikouros: „Zżyj się dalej z myślą, że śmierć jest dla nas niczym. Wszak wszelkie dobro i zło w czuciu, a śmierć jest pozbawieniem czucia (…). Zaprawdę bezpodstawnie dręczy obawa przed tym, co samo nie dręczy. A więc zło najstraszliwsze, śmierć, niczym jest dla nas, bo póki zaiste my jesteśmy, nie ma śmierci, a kiedy jest śmierć, nie ma nas!”[5].

W poetyckiej formie myśl tę przedstawił Titus Lucretius Carus:

„Nic więc śmierć nie ma do nas. Cóż moc jej może wskórać,

Kiedy ducha naszego śmiertelna jest natura!

I podobnie, jak ongiś żadnej nie czuliśmy trwogi,

Kiedy zewsząd ze śmiercią szedł Kartagińczyk srogi,

Kiedy zgiełkiem wojennym i najkrwawszą potrzebą

Cały świat drżał dokoła i krzykiem bił w niebo,

Kiedy się rozstrzygało, kto całą moc posiądzie

Władzy nad ludzką rzeszą, na ziemi i na lądzie –

Tak też, gdy nas już nie będzie, gdy zerwie się ciała i duszy

Spójnia, która nas tworzy, nic nie zdoła nas wzruszyć
Wtedy, bo nas nie będzie i nic nie wydarzy się dla nas”[6].

A jednak nie jest to takie proste skoro świadomość własnej, nieuchronnej śmierci stale towarzyszy człowiekowi. Horatius pisał:

„Mkną chyże lata, Postumie, Postumie,

Z modlitwy naszej drwi śmierć niepobożna.

Kroków starości wstrzymać nikt nie umie

I zmarszczek z czoła usunąć nie można.

Bowiem przed nikim Pluton się nie wzrusza,

Choćby mu co dzień wołów składał trzysta

Nawet wielkiego Geriona, Titiusa

Na wieki fala uwięziła mglista.

Tak, przyjacielu! Przez nurty tej strugi

My wszyscy, którzy jemy chleb powszedni

Śmiertelnej musim podjąć się żeglugi,
Czyśmy królowie, czy kmiotkowie biedni”[7].

Ludzie zawsze usiłowali i usiłują przeniknąć zasłonę śmierci. W dawnym Egipcie zmarły miał przedstawić bogom w zaświatach swą „spowiedź”. Osoba uznana za dobrą miała doznać nieokreślonej nagrody, zaś ludzie źli „umierali powtórnie”, przeżywając rozmaite katusze. W tradycji indyjskiej dusza człowieka uznanego za niedobrego ma się odrodzić w postaci bytu niższego, a dusza człowieka dobrego ma w nowym wcieleniu awansować w hierarchii bytów. W perskim mazdaizmie związek między „dobrymi myślami, dobrymi słowami i dobrymi czynami” człowieka za życia a jego losem po śmierci jest jeszcze ściślejszy. Człowiek dokonujący za życia dobrych wyborów ma się cieszyć szczęściem w nowym życiu, a człowiek zły spaść ma do piekieł, gdzie będzie okrutnie cierpiał. Wśród Greków i Rzymian wyobrażenie o życiu przyszłym zależy w głównej mierze od sposobu pojmowania sensu życia obecnego. Współistnieje tu kilka poglądów. Niektórzy filozofowie i poeci, jak na przykład Platon, przyjmowali, że bogowie nagradzają po śmierci dobre uczynki a karzą czyny złe. Podobnie funkcjonuje popularne przekonanie, wynikające z chęci odwetu lub z tęsknoty za sprawiedliwością, że niegodziwcy będą poddani po śmierci okrutnym karom, a ludzie dobrzy zaznają pociechy. Stoicy i epikurejczycy utrzymują jednak, że piekło jest na ziemi, a po śmierci żadnego nie będzie.

Ciekawe są pod tym względem przeczucia Izraelitów. Dawniej twierdzili, że ciało (basar) obraca się po śmierci w proch, lecz jego cień (refa) trafia do tajemniczego miejsca zwanego szeol, odległej ziemi ciemności i milczenia, w której „nie czyni się wyrzutów z powodu życia”[8]. Ten pesymistyczny pogląd nie pasował jednak do wiary we wszechmoc Boga jedynego i w jego sprawiedliwość. Dlatego psalmista wołał w uniesieniu: „Cieszy się moje serce, dusza się raduje, a ciało moje będzie spoczywać z ufnością, bo nie pozostawisz mojej duszy w szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu. Ukażesz mi ścieżkę życia, pełnię radości u Ciebie, rozkosze na wieki po Twojej prawicy”[9]. Obietnica raju, czyli szczęścia w życiu przyszłym jako nagrody za dobre uczynki, pokrewna wierzeniom perskim, pojawiała się odtąd stale w pismach Izraela. Przed 200 laty Jeshua bar Syrach pisał: „Dar Pana spocznie na ludziach bogobojnych, a upodobanie Jego na zawsze zapewni im szczęście”[10]. W księdze Daniela zawarta jest wyraźna prorocza wizja przyszłego świata: „Panowanie i władzę i wielkość królestw pod całym niebem otrzyma lud święty Najwyższego. Królestwo Jego będzie wiecznym królestwem; będą Mu służyły wszystkie moce i będą Mu uległe”[11]. Obecnie jedynie saduceusze wątpią w tak rozumiany raj. Inne ugrupowania religijne Izraela podzielają pogląd, że ludzie sprawiedliwi otrzymają po śmierci nagrodę z rąk Boga, szeol zaś jest miejscem, gdzie trafią ludzie grzeszni. O ile dawniej Izraelici wierzyli w odpowiedzialność zbiorową – co prorok Jechezqel ujął w znanym powiedzeniu, że „ojcowie jedli zielone winogrona, a zęby ścierpły synom”[12] – o tyle obecnie powszechna jest w Izraelu wiara w odpowiedzialność indywidualną.

Wojciech Roszkowski, Świat Chrystusa, T. 1, Biały Kruk, Kraków 2016, s. 242-246




[1]     Anakreont, frg. 50 (395), wg: Liryka starożytnej Grecji, Wrocław: Ossolineum,1984, s. 194. Tłum. Jerzy Danielewicz.

[2]     Horacy, Ody, I, 11, tłum. Henryk Sienkiewicz.

[3]     Stobaios, Antologia, IV, 50, 83.

[4]     Cicero, Rozmowy tuskulańskie, I, 104.

[5]     Epikur, Epist. III ad Menoeceus, tłum. Adam Krokiewicz. Wg: Antologia listu antycznego, Wrocław: Ossolineum, 1959, s. 177–183.

[6]     Lukrecjusz, O naturze wszechrzeczy, III, 831–841.

[7]     Horacy, Ody, II, 14, 1–12, tłum. Józef Birkenmajer.

[8]     Mądrość Syracha 41, 4, wg Biblii Tysiąclecia.

[9]     Księga Psalmów 16, 9–11, wg Biblii Tysiąclecia.

[10]   Mądrość Syracha 11, 17, wg Biblii Tysiąclecia.

[11]   Księga Daniela 7, 27, wg Biblii Tysiąclecia. Por. też Daniel-Rops, Życie codzienne Palestynie w czasach Chrystusa, s. 301–305.

[12]   Księga Ezechiela 18, 2, wg Biblii Tysiąclecia. Por. szerzej: Zdzisław Kijas OFMConv, Piekło. Oddalenie od Domu Ojca, Kraków: Wydawnictwo „m”, 2002, s. 23–95.