Obiecałam Matce Bożej, że napiszę świadectwo, ale bardzo długo dojrzewałam by móc to zrobić. O Nowennie Pompejańskiej usłyszałam przypadkiem w czerwcu 2015r i to w najtrudniejszym momencie mojego życia. Moje ponad 20-letnie małżeństwo stało nad przepaścią….Zdrowie się sypało… Mąż zachowywał się jak obcy człowiek, ciągle bywał poza domem, nie mogłam liczyć na jego pomoc, dla dzieci nigdy nie miał czasu, lekceważył, atakował słownie, krytykował. Wszystko było na nie. W końcu zaczął mówić o wyprowadzce z domu.

Twierdził, że nie ma innej kobiety, tylko nic go nie cieszy, jest przytłoczony codziennością, kłopotami finansowymi, ogromem codziennych małych spraw, które były od zawsze w naszej wielodzietnej rodzinie. Mąż twierdził, że jest wszystkim tak zmęczony, że musi się odstresować, wyprowadzić, odpocząć, wszystko przemyśleć… Zaczęłam się zastanawiać czy to depresja, czy kryzys wieku średniego? Ja, pracująca zawodowo matka czwórki dzieci, nie miałam czasu na rozmyślanie. Kochałam męża, starałam się go otoczyć jeszcze większą uwagą i czułością i ciągnęłam ten korowód codzienności sama. Kilka razy zaczynałam modlić się NP i po kilku dniach przerywałam, bo zasnęłam, bo nie miałam kiedy. Odmawiałam jednak różaniec. Kiedy kryzys małżeński się nasilił stwierdziłam, że muszę poszukać pomocy w Nowennie nie do odparcia i okazało się, że się da. Odmawiałam NP w intencji uratowania mojego małżeństwa. Z wielką ufnością powierzałam Matce Bożej mój sakramentalny związek i jakież było moje zaskoczenie, gdy w połowie części błagalnej zaczęłam odkrywać krok po kroku jaki był prawdziwy powód „zmęczenia” mojego męża. Zdrada i to podwójna. Świat mi się zawalił, stałam nad przepaścią rozpaczy, bezsilności, odrzucenia i wstydu. W końcu po zakończeniu odmawiania NP, znałam już wszystkie fakty i myślałam, że moje życie się skończyło. Wkrótce mąż wyprowadził się z domu i zamieszkał z kochanką. Stwierdził, że się zakochał i nie może bez niej żyć, a przyszedł czas by był egoista i pomyślał o sobie. Wbijał kolejne sztylety w moje kochające serce, w serca dzieci.. Wiernie odmawiałam NP i czułam jej moc, jakby Matka Boża otoczyła mnie swoim płaszczem i nie pozwoliła ranić. Głęboko raniące słowa wypowiadane przez męża docierały…Wiedziałam że są bardzo bolesne i krzywdzące, ale nie czułam ich siły i bólu. Matka nie pozwalała, by docierały do głębi mego serca. I za to Ci Matko Boża nie przestanę dziękować.

Miałam pretensje do Matki Bożej. Krzyczałam : Dlaczego Matko? Dlaczego, skoro modliłam się o ratunek – tu wszystko się rozpadło? Runął cały mój świat i moich dzieci? Cierpiały dwie rodziny…?

Teraz, kiedy od wyprowadzki mojego męża minęły dwa miesiące, wiem, że to była ogromna łaska. To małżeństwo nie było do uratowania w tamtym stanie, bez spojrzenia w prawdzie na sytuację, bez nawrócenia mojego męża. Gdybym nie odkryła prawdy, żyłabym w ciągłym kłamstwie, mąż oszukiwałaby mnie przez kolejne lata, a ja zastanawiałabym się co robię źle? Dlaczego jest ciągle niezadowolony? Dlaczego jest arogancki, atakuje słownie mnie i dzieci? Teraz wiem, że próbował sam siebie przekonać, że musi odejść, więc prowokował konflikty.

Zostałam sama z dziećmi, kłopotów mnóstwo, ale jesteśmy pod najlepszą opieką Matki Bożej, św. Józefa i Jezusa. Oddałam im wszystko: moje dzieci, dom, opłaty, zdrowie i lepszych opiekunów nie mogłabym sobie wybrać. Czasami brakuje na chleb i nagle znajduje się chleb lub Anioł w postaci przyjaciela, który niesie pomoc. Śmiejemy się, wspieramy, a dom stał się otwarty dla naszych przyjaciół i znajomych. Dom funkcjonuje i to w pokoju i radości domowników, co budzi zdziwienie mojego małżonka odwiedzającego dzieci.

Od stycznia odmawiam kolejną Nowennę Pompejańska w intencji kochanki mojego męża. Musiałam dojrzeć duchowo do tego, przebaczyć, by modlitwa była szczera. I tak, jak wielu z Was pisało, jak tylko zaczęłam tą modlitwę odmawiać, codziennie Zły walczy, bo spotykają mnie kłopoty, zranienia i zawsze czuję, że to dlatego że wiernie odmawiam NP. A to awaria w domu, kłopot z kartą bankomatową, a to stłuczka samochodowa , a to uraz u dziecka, to konflikt słowny z mężem, to kłopot w pracy. Praktycznie dzień po dniu coś. Kilka dni temu zaczęłam cześć dziękczynną i zamierzam ją skończyć. Następna NP w intencji mojego małżeństwa i nawrócenia mojego męża. Nie zamierzam się poddawać, bo każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania. Bóg zna czas i miejsce.

Odmawiając NP cały czas czuję się otoczona płaszczem opieki Matki Bożej i otrzymałam tak wiele sił i łask o które nawet nie prosiłam. Bez tej siły nie dałabym rady iść przez trudy życia codziennego. I najważniejsze: nigdy nie czuję się sama.

Anita

POMPEJANSKA.ROSEMARIA.PL