Imię świętego Mikołaja jest znane i lubiane w wielu krajach i na wschodzie, i na zachodzie. Nawet kraje, w których nigdy nie był, uważają go za swego patrona i orędownika przed Bogiem. Zwraca się do niego ucząca się młodzież, matki modlą się do niego o swe dzieci, chorzy proszą go o uzdrowienie. Święty wszystkim wydaje się być bliskim, dostępnym, szybkim pomocnikiem. Kim właściwie był, gdzie i kiedy żył i w jaki sposób pomagał ludziom święty Mikołaj?

<<< WIEMY KTO POWINIEN ODPOWIEDZIEĆ ZA ŚMIERĆ ROTMISTRZA PILECKIEGO! PRZECZYTAJ! >>>


Święty Mikołaj urodził się w Małej Azji, pod koniec III wieku. Jego rodzice byli dobrymi, pobożnymi chrześcijanami, mimo że w tym czasie chrześcijaństwo było jeszcze prześladowane Rodzinne życie Mikołaja płynęło szczęśliwie i spokojnie. Chłopak od dzieciństwa kochał modlitwę i cerkiewne nabożeństwa, a kiedy wyrósł, z radością przyjął święcenia kapłańskie z rąk swego wuja, biskupa Mikołaja. Będąc duchownym, święty nie tylko odprawiał nabożeństwa, ale troszczył się o powierzonych mu chrześcijan i nie tylko. Często pomagał ludziom w tajemnicy przed wszystkimi, tak że nie wiedzieli oni skąd i kiedy przychodziła pomoc. Kiedyś święty pomógł pewnemu biednemu człowiekowi, który miał trzy córki i nie mógł zapewnić im przyszłości. Święty Mikołaj trzy razy podrzucał mu do domu węzełki ze złotem, by ten mógł, jak to było wówczas w zwyczaju, przygotować posag dla swych córek i po chrześcijańsku wydać je za mąż.

Pewnego razu święty Mikołaj płynął do Palestyny. Morze było spokojne i nikt nie przewidywał grożącego niebezpieczeństwa, tylko święty ostrzegał: „Przewiduję burzę i nieszczęście”. Tak też się stało. Niebo pokryło się czarnymi chmurami, zaczął wiać silny wiatr i fale gotowe były zatopić statek. Ze łzami zaczęli prosić wszyscy świętego Mikołaja, by pomodlił się o ich uratowanie. Święty uspokoił płynących z nim i zaczął modlić się. Morze uciszyło się, niebezpieczeństwo minęło. Jeden z marynarzy musiał wejść na maszt i, schodząc z masztu, upadł i rozbił się o pokład, lecz święty Mikołaj pomodlił się i uzdrowił go.

Pokłoniwszy się świętym miejscom Palestyny, Mikołaj chciał odejść na pustynię i przeżyć do końca dni z dala od ludzi. Inna była jednak wola Boża w stosunku do niego i święty podporządkował się jej, wrócił do swej ojczyzny. Nie chcąc mieszkać w swoim rodzinnym mieście, gdzie wszyscy go znali i pamiętali o jego dobroczynności, Mikołaj poszedł do Mirry, wielkiego miasta, w którym nie był nigdy przedtem. Święty żył biednie w nowym mieście i codziennie, jak tylko otwierano drzwi do cerkwi, wchodził do świątyni pomodlić się.

W tym czasie zmarł biskup tego miasta i sobór miał wybrać nowego. Na soborze nie było jednak jednomyślności i w końcu niektórzy zaproponowali: Pan Bóg powinien sam pokazać nam, kogo mamy wybrać. Módlmy się, bracia, pośćmy i oczekujmy, aż Pan pokaże nam Swoją wolę”.

Tej nocy jednemu ze starszych biskupów zostało objawione, że biskupem tego miasta powinien zostać człowiek, który jako pierwszy wejdzie rano do cerkwi, a na imię będzie miał Mikołaj.

Biskup opowiedział o objawionej mu woli Bożej i przed początkiem porannego nabożeństwa oczekiwał przed wejściem do cerkwi na Bożego wybrańca. Święty Mikołaj jak zwykle przyszedł na modlitwę pierwszy. Kiedy wszedł do przedsionka cerkwi, biskup zatrzymał go i spytał: „Jak się nazywasz?” Święty milczał. Biskup powtórzył pytanie. Wtedy dopiero święty powiedział mu swoje imię. „Chodź za mną”- powiedział biskup, wziął go za rękę i wprowadził do cerkwi.

Początkowo święty nie chciał przyjąć biskupstwa, ale w końcu ustąpił woli biskupów i ludu.

Kiedy Mikołaj został biskupem powiedział do siebie: „Do tej pory mogłem żyć dla siebie i zbawienia swej duszy, teraz każda chwila mego życia powinna być oddana innym”. Zapominając o sobie święty był ojcem dla sierot i biednych, obrońcą skrzywdzonych, dobroczyńcą wszystkich.

Kiedy zaczął się okres prześladowania Kościoła, świętego zamknięto w więzieniu. Tam także, zapominająco sobie, podtrzymywał swym słowem i żywym przykładem cierpiących z nim chrześcijan. Kiedy nowy cesarz – Konstantyn - przyjmuje chrześcijaństwo, święty Mikołaj wraca do swego duchowego stada, by znowu wziąć na swe barki troski wszystkich, którzy proszą go o pomoc.

Kiedyś pewien władca osądził niesprawiedliwie trzech swoich bogatych poddanych na śmierć. W więzieniu przypomnieli oni sobie o świętym Mikołaju i ze łzami zaczęli się modlić, prosząc go o pomoc. Wtedy święty zjawił się we śnie władcy i kazał uwolnić z więzienia wiernych poddanych.

- Kim jesteś - spytał władca, - że ośmielasz się mi grozić?

- Jestem Mikołajem, biskupem z Mirr - odpowiedział święty.

Władca jeszcze raz przeanalizował całą sprawę i wypuścił więźniów, widząc ich niewinność.

Święty Mikołaj zmarł w późnej starości, ale i po śmierci pomagał i pomaga ludziom. Został ich wiernym przyjacielem, niezastąpionym orędownikiem w nieszczęścia i chorobach. Święty przedłuża swą duszpasterską służbę na Ziemi i niesie na swoich barkach nasze biedy i cierpienia.

Źródło: Łampada 8/68/1995