Wiktor Suworow przekonuje, że ogłoszenie przez Rosję nowej doktryny wojennej to kolejna gra Putina.

- Pies, jeżeli zamierza cię naprawdę ugryźć, to gryzie, a nie szczeka. Prawdziwej doktryny wojskowej rosyjskie rządy nie ogłaszają przecież publicznie. Gdybyśmy umówili się we dwóch, że zamierzamy napaść na bank albo kogoś zamordować, nie rozgłaszalibyśmy tego otwarcie, tylko działali- mówi Suworow w rozmowie z „Super Expressem”.

Jego zdaniem, to Chiny i Muzułmanie są obecnie głównym wrogiem Rosji. Nie NATO.

- Chińska penetracja terytorium Rosji jest niemal niewiarygodna. W Rosji mieszka już ponad milion Chińczyków, ta liczba z każdym rokiem rośnie. Za jakiś czas może się okazać, że Daleki Wschód i część Syberii de facto należą do Chin i nikt w rządzie nie ma pojęcia, co z tym robić! Co do muzułmanów Rosjanie są już mniejszością nawet w Moskwie, stolicy kraju.Wskazywanie na NATO to tylko fajerwerk
- ocenia.

Były agent uważa, że realizując „nową doktrynę” Putin chce wpływać na młodych Rosjan, którzy zaczynają się buntować przeciwko władzy. Jest to jego zdaniem dowód słabości Putina.

- (…) czy naprawdę silny rząd wygrażałby młodzieży w swoim kraju? Można sobie wyobrazić, że towarzysz Stalin wygrażałby bądź zapowiadał takie rzeczy? Putin, kiedy był naprawdę silny, też nie deklarował, tylko działał. Kiedy rządzący krajem Führer wypuszcza takie rzeczy na zewnątrz, jest to deklaracja jego słabości, rosnących obaw albo może już nawet paniki – konkluduje Suworow.

Ra/se.pl