Skupiający w Pustelni w miejscowości Czatachowa grupę wiernych określającą się jako „Wspólnota Miłość i Miłosierdzie Jezusa” ks. Daniel Galus, wobec okazywania nieposłuszeństwa swojemu biskupi oraz wywoływania zamętu wśród wiernych, został zobowiązany do odbycia rekolekcji w odosobnieniu, przeżywanych jako czas refleksji nad swoim powołaniem i pokuty. Musi opuścić Pustelnię w Czatachowej i nie może publicznie sprawować funkcji kapłańskich.

O decyzji w komunikacie prasowym poinformował rzecznik prasowy archidiecezji częstochowskiej ks. Mariusz Bakalarz. Zapadła ona po spotkaniu wcześniej już dyscyplinowanego duchownego z metropolitą częstochowskim abp. Wacławem Depo oraz wikariuszem generalnym bp. Andrzejem Przybylskim.

- „W związku z okazywaną przez ks. Galusa postawą nieposłuszeństwa, braku reakcji na udzieloną mu naganę i wywoływanym tym samym zamętem i zgorszeniem wśród wiernych, a także wobec niepokojących zjawisk coraz mocniej dotykających kierowaną przez niego grupę, podczas wspomnianego spotkania ks. Galusowi zakomunikowano decyzję o nakazie odbycia półrocznego (od 29 listopada 2020 r. do 29 maja 2021 r.) czasu rekolekcyjnego odosobnienia, czyli podjęcia samotnej modlitwy i pokuty za Kościół i wspólnotę, rozeznania swojej drogi w dalszej posłudze duszpasterskiej, opuszczenia Pustelni w Czatachowej (będącej w całości własnością Archidiecezji Częstochowskiej) oraz przebywania we wskazanym mu miejscu. Ponadto otrzymał polecenie powstrzymania się od publicznego sprawowania swoich kapłańskich funkcji, zarówno dla samej wspólnoty, jak i poza nią” – czytamy w komunikacie.

Ks. Daniel Galus, znany jako „Ojciec Daniel”, jest kapłanem Wspólnoty Pustelników pw. Ducha Świętego w Czatachowej. Wokół swojej pustelni zgromadził grupę wiernych nazywających się „Wspólnotą Miłość i Miłosierdzie Jezusa”, która nigdy jednak nie uregulowała swojego statusu w Kościele. W pustelni organizował charyzmatyczne spotkania modlitewne. W komunikacie z 13. października br. kuria poinformowała o nałożeniu na niego kary nagany, która miała związek z jego wypowiedziami zachęcającymi do lekceważenia związanych z pandemią koronawirusa restrykcji sanitarnych.

kak/gość.pl