Dlaczego TVP Info nadal jest do niczego jako medium informacyjne.

Prawie nie oglądam telewizji, także tej po "dobrej zmianie", i jak się przekonuję, słusznie. We wtorkowe popołudnie (5 kwietnia) przed 15:00  słuchałem jednak przez jakiś czas wypowiedzi Fransa Timmermansa, który jako unijny "autorytet" (lub oberpolicmajster) przyjechał mediować (albo rozstrzygać) wewnętrzny polski spór o TK. Potem była rozmowa pani redaktor z ekspertem politologiem. Głównym wątkiem przewijającym się przez wszystkie wypowiedzi było to, że punktem wyjścia z impasu ma być opublikowanie wyroku rzekomego Trybunału Konstytucyjnego, czyli 12 sędziów TK zebranych pod przewodnictwem przewodniczącego Rzeplińskiego. Rząd, z nie do końca jasnych powodów nie chce wyroku opublikować, podczas gdy "najwyższe autorytety" -wiceprzewodniczący KE Timmermans, większość członków TK oraz sędziowie Sądu Najwyższegouważają że powinien to zrobić.

Z tego co usłyszałem, żadna z wypowiadających się osób (Timmermans, p. redaktor, p. ekspert) nie powiedziała, że powodem niepublikowania wyroku jest niespełnienie warunku zebrania się 13 sędziów TK zawarte w nowej ustawie o TK (której konstytucyjność jest domniemana na mocy konstytucyjnej zasady, więc powinna obowiązywać),  ani też warunku zebrania się 15 sędziów TK, jeśli chciałby on,  pomijając domniemanie konstytucyjności (jakim prawem?) zebrać się i procedować na podstawie samej Konstytucji.

W całej, momentami zawiłej, sprawie TK, te akurat rzeczy są wyjątkowo proste i przejrzyste, jednak nie chciały przejść przez gardło Timmermansowi, p. redaktor ani p. ekspertowi. Zwyczajnie zabrakło konkretów i liczb: 13 i 15. Timmermansowi się nie dziwię, bo brukselski stupajka przyjechał tu by wziąć "za mordę" wybijających się na samodzielnośćPolaczków, jednak inne oczekiwania miałbym od p. redaktor i p. ekspert. Oni tymczasem działali jak za najlepszych czasów komuny i PO: nie podać leniwym obywatelom-telewidzom podstawowej, prostej informacji, co mówi Konstytucja, bo nie daj Boże,wyguglaliby Konstytucję i sami zaczęliby myśleć i wyciągać własne wnioski nie oglądając się na narzucane im łże-autorytety.

 

W ten sposób cała sprawa przedstawiona została nie jako konfrontacja konkretnych racji (jak wspomniałem,w tej kwestii, akurat bardzo przejrzystych), ale jako spór, w którym "widzimisię" rządu z jednej strony zostaje przeciwstawione pożal-się-Boże "autorytetom":kadłubowego Trybunału Konstytucyjnego, wiceprzewodniczącego KE Timmermansa i Sądu Najwyższego.

 

Dlaczego "pożal-się-Boże" autorytetom? Przyjrzyjmy się bowiem, co to są za "autorytety". TK, a zwłaszcza niejaki Rzepliński anihilował swój autorytet w uzgadnianych z Platformą machlojach wokół kolejnych ustaw o TK i jego orzeczeń; szwindel z nieuznawaniem domniemania konstytucyjności to wisienka na torcie.

 

O autorytecie Timmermansa jako przewodniczącego KE niech świadczy raison-d'etre, cel i najwyższa racjaistnienia UE, którą nie jest już nawet swoboda oddawania się dewiantów swym praktykom, ale wolność i prawo "postępowych" władz unijnych i krajowych do bezkarnego wdrażania do takich praktyk dzieci i młodzieży. To na tej podstawie i za unijne pieniądze polska młodzież ma nabywać wiedzę o szczegółach technicznych analnego seksu, niezbędną do założenia promowanych przez europejskie instytucjeniestereotypowych związków queer, w których bez takiego niestereotypowego seksu ani rusz. W bardziej "postępowych" Niemczech młodzież ma na lekcjach projektować burdel - i to nie zwyczajny - ale queer-burdel, dla wszystkich możliwych orientacji/dewiacji, proponując kogo w nim zatrudnić, jakie pensje wyznaczyc i w ogóle jak najlepiej zorganizować funkcjonowanie przybytku, żeby zaspokoić wszelkie seksualne orientacje.

 

Wszystko ma służyć zaburzaniu seksualności młodych ludzi. Żeby ten zbrodniczy proceder uczynić bezkarnym instytucje unijne usilnie zabiegają o wykreślenie zaburzeń seksualności z medycznego rejestru chorób psychicznych, bo doprowadzenie do choroby psychicznej mieści się w kategoriach przestępstwa i może być ukarane. Wspierając milionami euro takie praktyki Unia Europejska spełnia rolęzinstytucjonalizowanego pedofilskiego sutenera - naganiacza przygotowującego narybek dla czekających na młody towar starszych homo- i queer-seksualistów. 

 

Tak zdefiniowane unijne zadania i priorytety pokazują, że "autorytet" unijnych urzędników bardziej by się nadał do posady alfonsa w takim zaprojektowanym przez uczniów burdelu dla osób queer, niż do wypowiadania się, a tym bardziej pouczania innych w ważnych kwestiach państwowo-prawnych. To wymaga posiadania zasad, a przede wszystkim sumienia.Ostatnio promocją związków queer zajął się również polski Sąd Najwyższy. Niemożność dostrzeżenia różnicy między małżeństwem, a związkiem queer wystawia wiele mówiące świadectwo rozeznaniu - rozumowi i sumieniu sędziów Sądu Najwyższego RP z p. sędzią Gersdorf na czele.

 

Wracając do "naszych baranów": TVP Info w ramach wypełniania swojej misji powinna informować obywateli o istocie sporu i argumentach obu stron, a także, a może przede wszystkim o tym, co mówi Konstytucja. Nie powinna natomiast uprawiać kryptopromocji łże-autorytetów - Fransa Timmermansa, mających "w głębokim poważaniu" Konstytucję sędziów TK i Sędziów Sądu Najwyższego o zwichrowanym sumieniu i rozeznaniu rzeczywistości.

 

Czas zerwać z praktyką, w której promocję nieprzyzwoitości i dewiacji wspiera się jako przekaz rzekomo "neutralny światopoglądowo", zaś promocjęsumienia, zasad i przyzwoitości określa się jako "ideologiczną propagandę" - i ruguje z publicznej przestrzeni i z edukacji.

 

P.S. Uprzedzając uwagi wszystkich trolli i hejterów. Każde zdanie powyższego tekstu poparte jest twardymi dokumentami, które mogę opublikować. Oczywiście macie zbójecko-demokratyczne prawo wyszydzać co chcecie, ale - jeśli macie, albo planujecie mieć dzieci - pomyślcie, czy waszym życzeniem jest, by projektowały queer-burdele i uczyły się z nich korzystać. Pewnie znajdą się tacy, którzy napiszą, że właśnie tak chcą. Z góry współczuję ich dzieciom.

Grzegorz Strzemecki