Wiele osób alarmuje, że lewicowe ideologie od dłuższego czasu wchodzą do szkół. Czy to prawda? Czy te ideologie mają realny wpływ na to, jak wygląda edukacja w Polsce?

Na pewno wchodzą. Ideologia gender najbardziej się tutaj rzuca w oczy. Czasem też działają nawet nie ideologie, co pewne sposoby myślenia. Kult autorytetów trudno nazwać ideologią, ale charakterystyczne jest stadne grupowanie się wokół tych namaszczonych rzekomo moralnych i intelektualnych tytanów. W świadomości społecznej utrwalonych jest wiele lewicowych klisz. Uznawane są za oczywistości rzeczy, które wcale oczywiste nie są. Czymś takim jest kult postępu i uznawanie go za wartość samą w sobie. Znowu – nie jest to ideologia, ale pewien sposób myślenia.

Edukacja ma jakiś fundament ideologiczny. Czy jednak nauczanie biologii albo języka polskiego zależy od światopoglądu?

Edukacja opiera się zawsze o jakiś system wartości. Na pewno w przypadku humanistycznych przedmiotów ma on znaczenie. Kult bożków, o których mówiłem, znajduje przełożenie na te przedmioty. Historia nie jest przecież jedynie zbiorem faktów, ale też jakąś ich interpretacją; nie mówiąc już o doborze tych faktów – niektóre zjawiska uważamy za ważne i jakoś je wartościujemy. Co do biologii, to akurat genderyzm jest abstrahowaniem od niej. W biologii przykładem sporu ideologicznego może być ten między ewolucjonizmem i kreacjonizmem. Aprioryczne odrzucanie tego drugiego to już wiara. Ateiści mówią, że w nic nie wierzą i nie zdają sobie sprawy, że wierzą, że Boga nie ma.

Pytam o to wszystko, bo mamy zapowiedź wielkich zmian. Czy objęcie prezydentury przez nową osobę to dobry moment, żeby dokonać zmian w edukacji?

Na pewno dobry, choć może prezydent to zbyt wysoka instancja, tu narzędzia ma raczej rząd i ministerstwo edukacji. Nawet jeśli nie chcemy zanadto narzucać swoich poglądów innym, to jednak sposób nauczania trzeba oprzeć o jakiś system wartości. Ci, którzy mówią o neutralności światopoglądowej tak naprawdę narzucają innym własny światopogląd.

Jaka może być rola rodziców w dokonaniu zmiany?

Na pewno warto rodziców upodmiotowić, dać im narzędzia do tego, żeby mogli decydować o wychowaniu. To przede wszystkim rodzice są odpowiedzialni za dziecko, a nie państwo. To oni mają prawo je wychowywać, kształtować i prowadzić. Tutaj nie można być naiwnym idealistą - moje doświadczenie jest takie, że rodzice często oczekują, że to państwo za nich pewne rzeczy zrobi. Powinno robić, ale jeśli rodzice wypowiadają się na temat swoich dzieci, to szkoła musi szanować ich wolę.

Rozmawiał Jakub Jałowiczor