"Niezdrowe żądania Moskwy o nierozszerzaniu NATO na wschód są niedopuszczalne. Suwerenne państwa mają prawo samodzielnie decydować, do których organizacji międzynarodowych chcą przystąpić. Nikt nie ma prawa ustanawiać swoich stref wpływów w Europie" – powiedział w piątek (10.12.2021) podczas wspólnej konferencji prasowej z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem szef NATO Jens Stoltenberg. Szef NATO po raz kolejny podkreślił, że wyłącznie państwa członkowskie Sojuszu oraz Ukraina i Gruzja będą decydować o rozszerzaniu Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego na wschód, informuje niemiecka telewizja NDTV.

„O stosunkach NATO z Ukrainą decydować będzie 30 sojuszników NATO i sama Ukraina – i nikt inny. Nie możemy się zgodzić, że Rosja próbuje odbudować system, w którym duże państwa, takie jak Rosja, mają strefy wpływów, w których mogą kontrolować lub decydować, co mogą zrobić inne państwa” – stwierdził Jens Stoltenberg, Sekretarz generalny NATO.

Przypomnijmy, że Federacja Rosyjska skierowała do NATO bezczelne i bezprawne żądania odrzucenia obietnicy przyszłego przystąpienia Ukrainy do sojuszu, ogłoszonej na szczycie w Bukareszcie w 2008 roku.

Istnieją obawy, że niektórzy wpływowi członkowie NATO są gotowi do dyskusji i, możliwie nawet ustępstw, w sprawach dotyczących niezdrowych roszczeń Kremla. Na przykład, jak informowaliśmy wcześniej, prezydent USA Joe Biden i jego urzędnicy publicznie odrzucili żądanie Putina o gwarancje, że Ukraina nie przystąpi do NATO, jednak urzędnicy wysokiej rangi z Departamentu Stanu USA poinformowali Kijów, że członkostwo Ukrainy w NATO prawdopodobnie nie zostanie zatwierdzone w ciągu następnej dekady.

Co więcej, prezydent USA Joe Biden zapowiedział, że do wkrótce zostanie ogłoszona informacja o spotkaniu wysokiego szczebla z Rosją i co najmniej czterema sojusznikami z NATO. Rozmowy te będą dotyczyć obaw Rosji dotyczących rozszerzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego na wschód, a także redukcji napięć na wschodniej flance NATO. Ta informacja rozzłościła resztę państw członkowskich NATO, które uważają, że w dyskusji o tak ważnych kwestiach powinny uczestniczyć wszystkie państwa sojuszu.

Przypomnijmy, Moskwa, która rozpętała agresywną wojnę, zdobyła ukraiński Krym i część ukraińskiego Donbasu, a także zabiła 14 tys. Ukraińców, przez cały czas domaga się, aby Ukraina nie wzmacniała swojej armii i nie zabiegała o przystąpienie do NATO, bo Putin nie chce, aby ofiara jego agresji mogła się bronić. Chce, aby pozostała osamotniona, słaba i wystawiona na ciosy. W przeciwnym razie grozi rozpętaniem zakrojonej na dużą skalę wojny w Europie. Ma bezczelność otwarcie i bezwstydnie stawiać takie roszczenia i żądania!

W 1994 r. Ukraina dobrowolnie zrezygnowała z trzeciego na świecie potencjału nuklearnego. Dzięki dobrej woli Kijowa zostały zniszczone nuklearne balistyczne pociski międzykontynentalne i strategiczne bombowce.

Memorandum Budapeszteńskie podpisane 5 grudnia 1994 roku miało zapewnić Ukrainie bezpieczeństwo. Stany Zjednoczone, Rosja i Wielka Brytania zobowiązały się do respektowania suwerenności a integralności terytorialnej Ukrainy oraz powstrzymania się od wszelkich gróźb użycia siły przeciwko jej niepodległości i integralności terytorialnej.

Jednak Rosja złamała swoje zobowiązania. Wiosną 2014 r. Putin anektował Krym, rozpętał wojnę w Donbasie i próbuje zakwestionować niezależność Ukrainy. Co więcej, ignorując wolę narodów Europy Środkowo-Wschodniej, z maniakalnym uporem próbuje narzucić Stanom Zjednoczonym temat negocjacji o nowym podziale świata na strefy wpływów.

Przypomnijmy, Rosja rozmieściła w pobliżu granicy z Ukrainą około 115 tys. żołnierzy – oświadczył Dmytro Kułeba, minister spraw zagranicznych Ukrainy, podaje portal programu „TSN” ukraińskiej telewizji 1+1. Według szefa MSZ Ukrainy, Rosja koncentruje swoją armię w pobliżu ukraińskich granic od wiosny bieżącego roku.

Ostatnio propagandyci i urzędnicy państwa-agresora wzniecają histerię i sieją kłamstwo przy pomocy zakrojonej na dużą skalę kampanii dezinformacyjnej, twierdząc, że Ukraina rzekomo planuje za pomocą środków wojskowych wyzwoliać okupowane przez Rosję terytoria Donbasu. Eksperci skłonni są sądzić, że w ten sposób Kreml szuka casus belli czyli pretekst do rozpętania zakrojonej na dużą skalę agresji przeciwko Ukrainie.

Niemal w tym samym czasie eksperci i dziennikarze zauważyli znaczny wzrost poziomu antyukraińskiej histerii w rosyjskich mediach.

Brytyjscy przywódcy wojskowi ostrzegają, że ryzyko konfliktu zbrojnego jest teraz większe niż podczas zimnej wojny.

Wiceminister obrony Ukrainy Hanna Maliar powiedziała Financial Times, że zachodni wywiad ostrzegał przed wysokim prawdopodobieństwem destabilizacji przez Rosję już zimą. Według niej potwierdzają to również dane ukraińskich służb specjalnych.

Partnerzy Ukrainy wyciągnęli takie wnioski nie tylko na podstawie informacji o liczebności wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą, twierdzi Maliar. Oznacza to, że Waszyngton ma dodatkowe informacje o intencjach Władimira Putina.

Jak informowaliśmy wcześniej, na początku listopada szef amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) William Burns odwiedził Moskwę, gdzie spotkał się z dyrektorem Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołajem Patruszewem w celu ostrzeżenia Kremla przed konsekwencjami nowej ofensywy przeciwko Ukrainie.

KOMENTARZ REDAKCJI

Niestety politycy Zachodu wciąż naiwnie wierzą w możliwość „stopniowej normalizacji” stosunków z Rosją. Te iluzje są bardzo niebezpieczne, gdyż Moskwa rzuciła wyzwanie samemu istnieniu cywilizacji europejskiej. Dla Moskwy dyplomacja zawsze była i będzie narzędziem manipulacji, oszustwa i uśpienia czujności przeciwnika. Jak to wyraził kiedyś Bismarck „Umowa z Rosją nie jest warta papieru, na którym ją spisano”. Wszelkie „resety”, normalizacje i ocieplenia stosunków z Rosją będą tymczasowe. Moskwa nigdy nie porzuca swoich niezdrowych ambicji i irracjonalnych roszczeń.

Polityka ustępstw i „nieprowokowania” Rosji jeszcze bardziej rozzuchwala Putina! Tego typu działania przynoszą odwrotny skutek do zamierzonego. Im bardziej zachód ustępuje Kremlowi, tym bardziej Rosjanie kontynuują swoją agresywną politykę wobec sąsiadów. Putin nie widząc zdecydowanego sprzeciwu jest prowokowany i kontynuuje przygotowania do agresji na państwa Europy Środkowo-Wschodniej na jeszcze większą skalę.

Elity pojmowanego kolektywnie Zachodu (np. Unia Europejska) muszą wreszcie porzucić polityczną naiwność i przyznać, że tak jak niegdyś (w latach 30 XX wieku w przypadku Niemiec) tak i teraz, próba  „nieprowokowania”, czyli wynikająca z krótkowzroczności, strachu i tchórzostwa polityka ustępstw (polityka zaspokajania, uspokajania i łagodzenia – ang. appeasement) zamiast zaspokajać, jeszcze bardziej rozzuchwala Putina. Taka polityka jest dla niego świadectwem słabości Zachodu i zachęca go do eskalacji żądań i rozszerzania agresji.

Dlatego, na przekór rosyjskim żądaniom i groźbom, w żywotnym interesie wszystkich (bez wyjątku) krajów cywilizacji zachodniej jest udzielenie przez nie pomocy w stworzeniu silnej, potężnej i nowoczesnej armii ukraińskiej, która już od kilku lat samotnie powstrzymuje agresora na wschodnich krańcach tej cywilizacji. Oprócz tego, państwa które dostrzegają niebezpieczeństwa wynikające z długoterminowej, agresywnej, ekspansywnej polityki Rosji, muszą pomyśleć o stworzeniu nowych sojuszy wojskowo-politycznych w odpowiadającej nowym niebezpieczeństwom, uwspółcześnionej (a może nowej strukturze bezpieczeństwa europejskiego/globalnego), której funkcjonowanie uzupełni wysiłki NATO na rzecz powstrzymania rosyjskich agresji. Właśnie Ukraina może stać się jednym z kluczowych elementów takiej struktury.


Jagiellonia.org