- To był człowiek bardzo samotny i nieszczęśliwy. Różnił nas typ wyobraźni, tego, co jest możliwe i co trzeba zrobić, żeby powstał wyłom w systemie komunistycznym. Mojemu pokoleniu wydawało się, że można i trzeba zrobić więcej, byliśmy bardziej radykalni. On jak cierń tkwił w tamtym systemie, dlatego miał podejście ewolucyjne. Na dłuższą metę myślę jednak, że to on miał rację – wspomina w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Staniszkis.

A potem dzieli się swoimi wspomnieniami z czasów pracy w Komisji Ekspertów przy Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym w Stoczni Gdańskiej w 1980 r. - Różniło nas kilkanaście lat, ale był człowiekiem ewidentnie z innego pokolenia. Przeszedł przez całą Polskę komunistyczną, funkcjonował w tamtym systemie i jego strukturach jako poseł i dziennikarz prasy katolickiej, walcząc o skromną przestrzeń własną. Moje pokolenie, które przeszło przez rok 1968 czuło, że tak dłużej nie może być, bo ten system wyniszczał nas od środka. Byliśmy bardziej radykalni. Dlatego się z nim kłóciłam - opowiada Staniszkis.

TPT/Wp.pl