Zdaniem prof. Jadwigi Staniszkis, propozycje debaty publicznej nt legalizacji związków kazirodczych mają służyć „testowaniu społeczeństwa, ile zmian jest w stanie zaakceptować”. Staniszkis uważa, że Polacy łatwo zgadzają się na rozciąganie definicji rodziny (ze wszystkimi konsekwencjami tego procesu), czy podważanie zasady, że godność ludzka jest niezbywalna, co jej zdaniem stanowi dziś jedyne zabezpieczenie ładu społecznego.

Ludzie jednak tego nie rozumieją. Reagują na kłótnie polityków, ale na zamach na najważniejsze instytucje już nie” - mówi Staniszkis w rozmowie z Elizą Olaczyk.

Zdaniem socjolog, poważnym zagrożeniem dla tych wartości jest premier Ewa Kopacz, która „być może nieświadomie – jest gotowa naruszać najgłębszą warstwę społeczną”. Ta gotowość ma się wyrażać np. w forsowaniu konwencji antyprzemocowej. „Ten dokument ma kluczowe znaczenie, bo jest wehikułem demontażu rodziny. Skoro konwencja dotyczy przemocy wobec kobiet i w rodzinie, a wprowadza się do niej definicję płci jako kategorii społecznej i kulturowej, to w ten sposób zmienia się charakter rodziny” - podkreśla Staniszkis. Przypomina, że nasza konstytucja definiuje rodzinę jako związek kobiety i mężczyzny, co przeczy nomenklaturze zawartej w konwencji.

Podobnie rzecz ma się ze związkami partnerskimi. „Gdyby zostało dokładnie sprecyzowane, że w takich związkach chodzi o prawo do dziedziczenia czy podejmowania decyzji dotyczących zdrowia, to taka ustawa mogłaby być przyjęta. Ale środowiska homoseksualne nie chcą na tym poprzestać. Wolą krzyczeć, że są dyskryminowane, żeby uzyskać więcej. To jest strategia demontażu, w którą pani premier Kopacz się wpisuje” - uważa rozmówczyni Elizy Olczyk.

Według Staniszkis, znaleźliśmy się teraz „w ogromnie niebezpiecznym momencie. Mamy do czynienia z cichą rewolucją na wielu poziomach, która jest możliwa do przeprowadzenia przy obojętności społeczeństwa” - przekonuje. „Chodzi o rozluźnienie standardów i stworzenie pola do różnych interpretacji. Na razie wszystko jest możliwe. Możemy pójść albo w jedną, albo w drugą stronę. Ale gdy kierunek zostanie wytyczony, to nie będzie już odwrotu” - przestrzega socjolog.

Całość rozmowy w najnowszym wydaniu „Plus Minus”.

ed/Rzeczpospolita