Tomasz Wandas, Fronda.pl: Komisja Weryfikacyjna chce, aby Waltzowie oddali do urzędu miasta stołecznego Warszawy około 5 milionów. Czy to dobry krok? Myśli Pan, że Waltzowie oddadzą pieniądze, jeśli nie, to co wtedy?

Stanisław Piotrowicz, klub parlamentarny PiS, przewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka: Poczekamy, zobaczymy. Osobiście nie spodziewam się, aby państwo Waltzowie ochoczo te pieniądze oddali, podobnie jak pani Hanna Gronkiewicz-Waltz nie chciała i nie chce współpracować z Komisją Weryfikacyjną. Dziś, z perspektywy czasu wszystko układa się w jedną logiczną całość. To wielkie zaangażowanie w atak na reformę sądów, to kwestionowanie konstytucyjności Komisji Reprywatyzacyjnej, ta próba odwoływania się do sądów administracyjnych, to notoryczne niestawianie się na wezwanie Komisji Reprywatyzacyjnej jest logicznym ciągiem, który prowadzi do faktu, że pani Hanna Gronkiewicz-Waltz za wszelką cenę broni swoich interesów, a nie praworządności, demokracji w państwie.

Dla pewnej części obywateli Hanna Gronkiewicz-Waltz stoi na straży Konstytucji…

Wielokrotnie podkreślałem, że za fasadą troski o prawa i wolności obywatelskie, za fasadą rzekomej obrony Konstytucji, praworządności kryją się pokrętne interesy osobiste. Na przykładzie pani Hanny Gronkiewicz-Waltz wychodzi to jak na dłoni, że hasła „demokracja”, „Konstytucja”, „praworządność”, to parawan za którym pani Hanna Gronkiewicz-Waltz skrywała prywatne interesy.

Hanna Gronkiewicz-Waltz twierdzi, że za wszystko odpowiedzialny jest śp. Lech Kaczyński, i jego urzędnicy. Mówi przy tym, że za decyzje w sprawie Noakowskiego był odpowiedzialny właśnie sp. Prezydent miasta w 2003 roku. Czy to zaskakująca obrona? I czy to fair, oskarżać nieżyjącego prezydenta?

Jest to zachowanie niepoważne, z którego wynika, że nie ma argumentów merytorycznych, przy pomocy których profesor prawa byłaby w stanie zakwestionować decyzję Komisji. Śmiesznie brzmi twierdzenie, że inni urzędnicy nie skontrolowali kamienicy Noakowskiego 16. Sytuacja ta aż wzbudza śmiech w człowieku. Jeżeli Gronkiewicz-Waltz była wielkim beneficjentem prywatyzacji tej kamienicy, a dziś wysuwa pretensje do innych osób, że nie skontrolowały tego, czy aby jej rodzina w sposób legalny weszła w posiadanie tej kamienicy, ma przy tym pretensje, że nikt nie zbadał legalności wejścia w posiadanie tych środków, których ona uzyskała, czyli tych około 5 mln zł jest czystym kuriozum.

Jednak teoretycznie może z takim wnioskiem wychodzić…

To Hanna Gronkiewicz-Waltz przez wiele lat była prezydentem Warszawy. Jeżeli dziś ma pretensje, dlaczego nikt nie zbadał tego, czy transakcja jest uczciwa, czy nie to najpierw powinna mieć pretensje do samej siebie.

Dlaczego ona sama tej sprawy nie badała?

Nie badała, bo doskonale wiedziała, że sprawa nie jest jasna, że jest wręcz pokrętna. Dlatego też nie uznawała Komisji Reprywatyzacyjnej za podmiot legalnie istniejący, "torpedowała" pracę tej Komisji, bo na dobrą sprawę broniła własnych interesów.

Dobrze, rozumiem. Jednak dlaczego oskarża ona śp. Lecha Kaczyńskiego?

Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że nie godzi się oskarżać tych, którzy już nie żyją – pomijam kwestię, etyczną, gdyż powinna być ona oczywista. Proszę zwrócić uwagę jakie to argumenty wysuwa przeciwko osobom, które atakuje pani Gronkiewicz-Waltz.

Jakie argumenty?

Dokładnie, nie ma ich. Brak argumentów utwierdza w przekonaniu, że pani Gronkiewicz-Waltz doskonale zdawała sobie sprawę, że z tą prywatyzacją wiązały się daleko idące nieprawidłowości. Była tego świadoma, dlatego tak mocno zwalczała tą Komisję. Od samego początku obawiała się, że prawda może wyjść na jaw – i wyszła.

Waltz twierdzi, że PiS ma wszystko, prokuraturę, niekonstytucyjną komisję – jak twierdzi- a teraz chce zdobyć jeszcze sądy, by móc wszystkich których chce karać finansowo bądź wtrącać do więzień. Taktyka straszenia ludzi PiSem, była skuteczna wiele lat temu – przy ostatnich wyborach parlamentarnych Polacy pokazali, ze maja już dość tej argumentacji. Rozumiem, że pani prezydent nie ma po prostu żadnego pomysłu na wyjście z tej sytuacji, czy dobrze rozumiem?

Tak. Proszę jeszcze zwrócić uwagę, że tam, gdzie padają zarzuty ze strony organów ścigania czy ze strony Komisji Weryfikacyjnej, i jeżeli są one motywowane politycznie, tak jakby chciała tego pani Gronkiewicz-Waltz, to pojawia się pytanie, dlaczego nie przedstawia ona w takim razie żadnych kontrargumentów?

Faktycznie, nie jednemu powinno dać to do myślenia…

Proszę też zwrócić uwagę, że gdy prokuratura usiłuje postawić zarzuty innym politykom, oni nie podejmują polemiki, nie prezentują dowodów odmiennych od tych, które pojawiają się ze strony organów ścigania, tylko wszystko chcą przykryć rzekomym politycznym działaniem. Jak się nie ma nic na swoje wytłumaczenie, to się mówi, że sprawa jest polityczna. Jak się nie ma argumentów prawnych, na pewne rozwiązania, to mówi się jednym hasłem, że sprawa jest niekonstytucyjna.

Jeżeli natomiast chodzi o sądy?

Co do sądów, to rzeczywiście jest takie stare, polskie powiedzenie „sądzę ciebie według siebie”. Skoro Platforma Obywatelska była zainteresowana, ażeby w sądach znajdowali się ludzie jej sprzyjający, to dziś nie ma się co dziwić, że mierzą nas oni własną miarą. Myślą oni swoimi kategoriami i są przekonani, że skoro za ich rządów, sędziowie byli „ich” – jak to powiedział senator Rulewski „to był nasz sędzia” – tak i za rządów Prawa i Sprawiedliwości sądy będą nasze. Tak nie będzie, my dążymy do tego, aby sądy w końcu były bezstronne.

Czy na pewno?

My, ugrupowanie Prawa i Sprawiedliwości nie kierujemy się takimi intencjami, nie możemy też tolerować takich sytuacji, że sędzia miałby być po którejś ze stron. Sędzia ma być bezstronny i niezawisły, ma on orzekać w zgodzie z prawem, i w zgodzie z własnym sumieniem. Jak widać niektórzy nie mogą tego pojąć, bo żyją zupełnie w innym świecie, w świecie przekrętów, znajomości, korupcji.

Co sadzi Pan o uruchomieniu procedury wynikającej z punktu pierwszego, artykułu siódmego, czy Komisja Europejska, ostatecznie Rada może zatrzymać reformę wymiaru sprawiedliwości w Polsce? Na ile byłoby to prawdopodobne?

Moim zdaniem jest to niemożliwe. Okoliczności przemawiających zatem jest kilka. Po pierwsze naród, w zdecydowanej swej większości domaga się głębokich reform w wymiarze sprawiedliwości. Ostatnie wydarzenia dostarczają dodatkowych argumentów przemawiających za głęboką reformą wymiaru sprawiedliwości. Tą reformę deklarowała obecna większość parlamentarna, tą reformę deklarował pan prezydent. Ostatecznie ustawy reformujące wymiar sprawiedliwości zostały przyjęte. Pan prezydent zadeklarował, że podpisze ustawy. Niepoważne by było, gdyby pod wpływem nieuprawnionych nacisków ze stron niektórych przedstawicieli Unii Europejskiej doszło tutaj do powstrzymania tej reformy. Powiedziałbym nawet, że jest to kwestia honorowa.

W jaki sensie honorowa?

Honorowa w tym sensie, że rząd Polski nie ugnie się pod takim "straszakiem". Naród polski jest wrażliwy na wywieranie presji. Jestem głęboko przekonany o tym, że tego rodzaju działania ze strony polityków unijnych przyniosą wręcz odwrotny od zamierzonego skutek. Przede wszystkim skonsolidują społeczeństwo polskie, które zawsze było wrażliwe, jeżeli chodzi o niepodległość, o suwerenność, a to nic innego jak przejaw ograniczenia wolność, pomijając kwestie natury prawnej, że przedstawiciele Unii Europejskiej nie mają prawa ingerowania w wewnętrzne sprawy Polski. Sfera reformy wymiaru sprawiedliwości pozostaje poza prawem unijnym.

My to wiemy, że naród tego chce, jednak liczne lobby przekonują, że wcale większość to nie jest…Jeśli ostatecznie Rada Europejska przemówi głosem TVNu, Platformy, to co wtedy? Jeśli decyzja zostanie podjęta przeciw nam, wbrew obywatelom polskim?

Jest to bardzo ryzykowne ze strony przedstawicieli Unii Europejskiej dlatego, że sposób traktowania Polski jest sygnałem, że w podobny sposób potraktowane mogą być inne kraje Unii Europejskiej. Przecież nikt nie wstępował do Unii Europejskiej, by zrzekać się własnej suwerenności. Dzisiejsze zapędy niektórych polityków unijnych, zmierzające do ograniczenia suwerenności państwowej nasuwają skojarzenia z neokolonializmem.

Dziękuję za rozmowę.