Po dwóch latach sejmowa podkomisja ponownie ma się zająć projektami ustawy, która będzie chronić przed tzw. homonienawiścią. Projekt złożony przez Twój Ruch zakłada dopisanie do przestępstw nawoływania do nienawiści, znieważenia i napaści ze względu na narodowość, rasę i wyznanie, także orientacji seksualnej, tożsamości płciowej, wieku, płci i niepełnosprawności. Z kolei projekt PO, przygotowany jeszcze przez Jacka Żalka miał na celu storpedowanie propozycji TR . Żalek proponował, by dopisać jedynie "zakaz napaści ze względu na naturalne lub nabyte cechy osobiste lub przekonania".

Propozycja, by poszerzać rozdział kodeksu dotyczący przestępstw jest krytykowana m.in. przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Przedstawiciel resortu na wtorkowym spotkaniu komisji przekonywał, że kodeks chroni każdego obywatela przed pobiciem czy znieważeniem. Dodatkowy zapis na temat ochrony mniejszości narodowych, rasowych i wyznaniowych ma charakter historyczny. Zwolennicy dokonania zmian w kodeksie przekonują jednak, że homofobię należy traktować tak, jak rasizm.

Dokonywanie jakichkolwiek zmian jest całkowicie zbędne. Projekty ustawy to przedsięwzięcia propagandowe. Jest to dęty pomysł. Nikt nie prowokuje czynnych napaści na homoseksualistów tylko i wyłącznie ze względu na ich orientację. Jakaś część incydentów, które zawsze się zdarzają, jest opatrywana nowym określeniem jako przestępstwa spowodowane na tle nienawiści motywowanej homofobią. To instrument wykorzystywany przez homolobby do wrzaskliwego lansowania się i budzenia zainteresowania” - ocenia w rozmowie z Fronda.pl poseł Stanisław Pięta z PiS.

Jego zdaniem, jeśli takie problemy rzeczywiście występują, to mają marginalny charakter. „Umieszczanie tego rodzaju przepisów w kodeksach karnych czy, jak to ma miejsce w przypadku propozycji TR, w dziale kodeksu karnego, który mówi o zbrodniach wojennych i przeciwko ludzkości, jest po prostu paranoją. Posłowie mają dość pracy nad innymi poważnymi sprawami i nie powinni tracić czasu na prace nad propagandowymi nowelizacjami” - konstatuje parlamentarzysta.

A może jednak problem istnieje? Projekty wracają do podkomisji po incydencie, do jakiego doszło z udziałem posła Roberta Biedronia. Parlamentarzysta miał być pobity, zresztą nie pierwszy raz, właśnie ze względu na jego odmienną orientację seksualną (pisaliśmy o tym na Fronda.pl TUTAJ). Co na to nasz rozmówca? „Poseł Biedroń jest znanym prowokatorem. Pamiętam, że on sam uczestniczył w pobiciu policjantów. To była głośna sprawa, szczegółów nie znam, ale wszyscy wiemy, że taka sytuacja miała miejsce” - ocenia Pięta w rozmowie z Fronda.pl. „Moim zdaniem, może być nawet tak, że poseł Biedroń specjalnie prowokuje różnego rodzaju nieprzyjemne sytuacje, by później media miały o czym pisać, a także by powstała sytuacja, na tle której tego rodzaju problem można kreować. Zupełnie mnie nie przekonują przygody posła Biedronia” - konstatuje.

MBW