Magdalena Środa odkryła przyłbicę. Już nie udaje ona nawet, że ma szacunek dla kobiet, które nie podzielają jej poglądów, i które zamiast kariery, brylowania w mediach i opowiadania głupot wybierają wychowanie dzieci czy prace w domu. Takie panie nie są dla Magdaleny Środy godne podziwu, ale pogardy. A nawet mocniej Magdalena Środa uznaje, że nie wybrały one takiego stylu życia (jasne, bo przecież prawdziwa kobieta, wedle Magdaleny Środy, wybrać może tylko zamordowanie swojego dziecka, ale już nie wychowywanie dzieci), ale zostały na niego „skazane”. Jeszcze mocniej ową pogardę dla inaczej myślących widać w określeniu pracy wykonywanej przez inne niż Środa kobiet, mianem „podrzędnej”.

 

Po takich wypowiedziach tylko ślepiec może uznawać Środę za zwolenniczkę praw kobiet. W istocie jej cele są inne: ona chce przerobić kobiety na półfacetów, bo tylko męskość jest jej zdaniem godna podziwu. Kobiecość zaś to coś podrzędnego, z czym Środa od lat próbuje zerwać, ale wciąż jej to nie wychodzi.

 

TPT/Wyborcza.pl