O sprawie poinformowała niezawodna "Gazeta Wyborcza", która również ze śmierci gen. Papały potrafiła zrobić okazję do uderzenia w Zbigniewa Ziobrę oraz Prawo i Sprawiedliwość. "Nowy trop w śledztwie, jeśli okaże się prawdziwy, stawia w niezręcznej sytuacji te gazety i tych dziennikarzy, którzy już dawno przesądzili, iż zabójstwo miało charakter polityczno-biznesowy, a zamieszane w nie są "osoby z pierwszych stron gazet", w szczególności związanych z SLD i dawnymi służbami specjalnymi. Sprawa może okazać się też kłopotliwa dla "szeryfów z PiS", zwłaszcza Zbigniewa Ziobry, który tak zażarcie i tak nieudolnie walczył o ekstradycję polsko-amerykańskiego biznesmena Mazura, jakoby zleceniodawcy zbrodni" - napisał Witold Gadomski (całość TUTAJ).

 

W podobnym tonie wypowiedział się, jak zwykle czujny, Waldemar Kuczyński. "Jeszcze nic pewnego nie wiadomo, ale może rzeczywistość wymierzyła mocnego kopa zakochanym w dopatrywaniu się spisków i działania ciemnych sił, służb, kasjerów, kont numerycznych i innych tworów złej wyobraźni, a nie realu. Rzeczywistość, czyli prawda, której przez 14 lat szukano tam, gdzie najbardziej chciano znaleźć, czyli wśród polityków, najwyżej postawionych i z nielubianej partii" - tłumaczył publicysta portalu Wirtualna Polska. 

 

Mało kto z przedstawicieli elitki, zwraca jednak uwagę na to, czyje zeznania kreują dalszy trop śledztwa. Rację miał Kazimierz Turaliński, który w rozmowie ze mną dla tygodnika "Nasza Polska", stwierdził, że mamy do czynienia z "pojedynkiem kłamców" czyli relacjami różnych świadków koronnych. Ekspert ds. przestępczości uważa, że Polska, podobnie jak Włochy, nie zdała egzaminu z tej instytucji. Potwierdzeniem tych słów, mogą być liczne przypadki pomówień policjantów przez "skruszonych gangsterów".

 

Najbardziej spektakularnym przykładem jest sprawa Jarosława S., ps. "Masa", którego zeznania obciążyły oficera Centralnego Biura Śledczego Piotra Wróbla. Po wieloletniej gehennie, Wróbel został oczyszczony z zarzutów, ale nikt nie wynagrodzi mu zniszczonej kariery i koszmaru wielomiesięcznego pobytu w areszcie. "Masa" również nie poniesie odpowiedzialności za swoje kłamstwa. Podobnych przypadków było więcej. Reporterzy portalu Tvn24.pl, przypominają historie innych funkcjionariuszy: Wiesława Rutkowskiego i Ewy Szklarskiej. W 2002 roku prokuratura przedstawiła im zarzuty, w oparciu o zeznania niechlubnego bohatera niedawnych doniesień medialnych, Igor M., pseud. „Patyk”. Zasiedli na tej samej ławie oskarżonych, co bandyci, których ścigali. Ostatecznie zostali uniewinnieni dopiero w 2010 r. Oboje nie pracują już w policji.

 

Podobnie było w przypadku, wielokrotnie opisywanym na portalu Fronda.pl. Piotr K., pseud. "Broda" vel "Kapusta" wskazał słynnego b. policjanta Sławomira O, jako osobę zamieszaną w zabójstwo gen. Marka Papały. Chociaż rozprawa w tej sprawie znacząco podważyła wiarygodność "skruszonego gangstera", bandzior nadal posługuje się statusem świadka koronnego i nęka rodzinę b. gliniarza. Warto przytoczyć zeznania Alberta Ostracha, byłego kolegi „Brody”. Opis jego znajomości z Piotrem K. wzbudził na sali rozpraw wesołość. Sąd musiał słuchać opowieści, jak to „Kapusta” w 2000 roku kupił od Ostracha buty i chciał rozprowadzać je na Stadionie, a później „bardziej sie rozkręcił”"Wysoki sądzie jaka mafia? Jaki bandzior? Kapusta jeździł polonezem całym w naklejkach. (…)  Znał rzeczywiście Ruskich, ale dwóch narkomanów ze Śródmieścia i to byli Ormianie, a nie Ruscy. (…) Kapusta to nawet nie wiedział kto to jest generał Papała, ani co to za stopień generał!. (…) Już jak siedział, to nie miał na papierosy, wyciągał tylko informacje od współoskarżonych, czytał akta, aby później zostać koronnym.” – mówił - według jednej z relacji - Ostrach. Była to jedyna okazja, aby otwarcie podważyć wiarygodność „Brody”, który nadal wiedzie żywot na państwowym garnuszku.

 

Jednak mało kto, stara się zwrócić uwagę na problem instytucji świadka koronnego. Zamiast tego, jesteśmy bombardowani opowiastkami w stylu "Grand Theft Auto III RP". Osoby, próbujące dociekać prawdy, są przedstawiane jako banda karierowiczów, uprawiających danse macabre na trumnie gen. Papały. "Myślę, że nie stało się nic"- wydaje się powtarzać każdy przedstawiciel "elity". W końcu po co "rozdrapywać rany"? To przecież takie passé. Podobnie jak z tym Smoleńskiem...

 

Aleksander Majewski