Tak jak religia ma swoje (pozytywne) skutki społeczne, tak i magia ma swoje (negatywne) skutki dla społeczeństwa. Gdy religia jest kreatorem kapitału społecznego (niezbędnego by społeczeństwo funkcjonowało i mógł pojawić się dobrobytu) to magia jako forma oddawania czci szatanowi, odciągania człowieka od prawdy w Bogu, prowadzenia człowieka do błędu, przypisywania sobie mocy, która przynależna jest tylko Bogu, jest zjawiskiem społecznie szkodliwym. „Zabobon i magia w każdej swej postaci są niszczeniem porządku Boga”, bez którego społeczeństwo przestaje należycie funkcjonować.

Należy pamiętać, że „każda praktyka magiczna jest grzechem ciężkim przeciwko wierze, kiedy realizuje się ją w sposób świadomy i dobrowolny”, kiedy zabobony stają się ważniejsze od religii, korzysta się z usług okultystów lub innych zachęca się do korzystania z takich usług (co jest dziś domeną szkodliwej społecznie popkultury).

Podstawową różnicą między religią katolicką (z furią zwalczaną przez lewicę, pseudo liberałów i innych masonów) a magią (promowaną w popkulturze przez antykatolickie środowiska) jest to, że gdy religia katolicka buduje wspólnotę, to magia zamyka w egoizmie, i nie ma pozytywnych skutków społecznych tak jak religia.

Magia używana jest z chciwości albo ze strachu, wbrew Bogu, etyce i rozumowi, w całkowitym podporządkowaniu emocjom. Jest to często konsekwencja tego, że współczesny człowiek (w wyniku działań heretyków, masonów i lewicy) żyje często w egocentryzmie i dziecinnym narcyzmie, przez co jest wyobcowany ze społeczeństwa i zagubiony.

W ramach myślenia magicznego zakłada się, że za pomocą „formuł, rytuałów, gestów, […] amuletów i talizmanów można sobie zapewnić ochronę przed nieszczęściami lub pomyślność w przyszłości”.

Wstrząsające jest to, że będąca podbudową propagandową dla magii, współcześnie gnoza (czyli rzekoma wiedza dostępna tylko tym, którzy na drodze ezoteryzmu dostąpili oświecenia) rozumiana jako wiedza niepodlegająca dyskursom ani weryfikacji, stała się udziałem wielu dyscyplin nauki, a irracjonalizm („czyli odrzucenie rozumu w dochodzeniu do prawdy”) panoszy się na uniwersytetach, oraz to, że ezoterycy, by uwiarygodnić się, używają terminologii naukowej (czym pogłębiają intelektualne i kulturowe zagubienie współczesnych ludzi). Kłamstwa propagowane jako rzekoma nauka są w interesie demonów, które ogłupiają i degenerują intelektualnie ludzi – nienawidząc ludzi za to, że Bóg ich ukochał i obdarzył rozumem.

Popularność gnozy i irracjonalizmu w elitach jest też owocem destruktywnej działalność hierarchów, którzy w duchu pseudo posoborowego modernizmu wykorzenili z Kościoła katolicyzm wraz z racjonalną filozofią świętego Tomasza. W konsekwencji „kultura pozbawiona racjonalnej filozofii świętego Tomasza stała się podłożem dla rozwoju różnego typu orientacji ezoteryczno magicznych”.

By zwieść ludzi magie, przedstawia się czasami jako wyraz katolickiej pobożności. W ramach rytuałów magicznych modlitwy katolickie są bluźnierczo wykorzystywane jako magiczne zaklęcia, które same z siebie, a nie jako prośba kierowana do Boga, mają przynieść pożądany efekt. Podobnie bluźnierczy charakter ma wykorzystywanie przedmiotów sakralnych w magii, a nie w kulcie religijnym, sprawowanie rytuał sakramentu przez osoby nieuprawnione (rytuał ten z racji tego nie jest sakramentem), czy traktowanie sakramentu jako rytuału magicznego.

Magie popularyzuje dziś popkultura. Włączenie symboli magicznych w zabawę sprawia, „że przywykamy do nich, traktujemy je pobłażliwie, banalizujemy zło, z którym ono się wiąże”, zapominamy, że za kontakt ze złem zawsze trzeba bardzo dużo zapłacić (demonicznymi dręczeniami, opętaniami, nawiedzeniami, cierpieniami psychicznymi i fizycznymi, poddaństwem wobec demonów, utratą możliwości zbawienia).

Magia w świecie zachodnim wywodzi się w dużym stopniu od Żydów, którzy już w II wieku naszej ery mieli bogatą literaturę magiczną. W średniowieczu tradycje żydowskiej magii rozwijali kabaliści, którzy uważali, że człowiek jako stworzony na obraz i podobieństwo Boga ma pewną (mniejszą od Boga) zdolność stwarzania.

Od średniowiecza zaczęto dzielić magię na przedmiotową zwaną też kontaktową (w której trzeba było mieć część ciała taką jak włos lub ubrania osoby, wobec której używano magii), zaraźliwą zwaną też partycypacyjną (polegającą na czerpaniu mocy z przedmiotów), sympatyczną znaną też jako imitacyjna (w której wizualizacja w tym i kreślenie symboli tego, czego się pożądało, przynosiło oczekiwany skutek), gnozeologiczną w teozofii wynikającą z rzekomego oświecenia. Moc magiczną zapewniało oddanie się demonowi.

W odrodzeniu wykrystalizował się okultyzm, czyli połączenie „gnozy (wiedzy tajemnej) i magii (praktyki wyrażającej się w technikach i rytuałach)”. Okultyzm zaczął się odwoływać do pogańskich kultów. Pojęciem pokrewnym do okultyzmu stał się ezoteryzm. W ramach okultyzmu można wyróżnić wróżbiarstwo (czyli rzekome poznawanie przyszłości), spirytyzm (korzystanie rzekomo ze wsparcia duchów, w rzeczywistości demonów udających duchy zmarłych) i medycyna okultystyczna.

Szerokie związki z okultyzmem miała w przedrewolucyjnej Francji arystokracja, która przekupiła zdemoralizowanych księży, by ci odprawiali czarne msze, dokonywali bluźnierstw i profanacji, inicjowali seks rytualny, składali ofiary z młodych chłopców, by ich krew wykorzystać jako składnik rytualnego napoju podczas czarnych mszy. W XVIII wieku satanizm stał się popularną rozrywką angielskich elit oraz rozpowszechnił się mesmeryzm, czyli magia naturalna mająca rzekomo opierać się na czerpaniu do magii energii z kosmosu.

Kościół katolicki potępia magię. Uznaję ją za złamanie pierwszego przykazania. Przywłaszczanie sobie mocy przynależnych tylko Bogu. Niestety wielu hierarchów, którzy postawili sobie za cel wykorzenianie katolicyzmu z Kościoła, zamiast przestrzegać wiernych przed zagrożeniami związanymi z okultyzmem, woli szerzyć różne lewicowe irracjonalne zabobony.

O szkodliwości okultyzmu można przeczytać w wielu publikacjach księdza profesora Andrzeja Zwolińskiego (między innymi w wydanej przez inicjatywę ewangelizacyjną Wejdźmy na Szczyt publikacji „Przesądy i zabobony” i w wydanej przez wydawnictwo Monumen publikacji „Halloween. Zabawa czy zagrożenie?”).

 

Jan Bodakowski