- Aż 70 proc. uważa, że powinien tam nadal wisieć, przeciwnego zdania jest 20 proc. Okazuje się, że za krzyżem w parlamencie jest nawet większość wyborców SLD, nie mówiąc o sympatykach PiS, PO czy PSL. Przeciw jest 57 proc. zwolenników Ruchu Palikota – czytamy w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej”. Elektorat PO jest podzielony – krzyża w Sejmie chce połowa.

 

„GW” zapytała też o to, gdzie indziej krzyż powinien wisieć. Okazuje się, że 84 proc. badanych chciałoby widzieć go w szpitalu, 72 proc. – w szkole, 53 proc – w urzędach. Przeciwko krzyżowi w tej ostatniej kategorii miejsc jest jednak 41 proc. badanych.

 

Sprzeciw wobec krzyża rośnie wraz z wykształceniem, ale nawet wśród osób z wyższym przeważają zwolennicy krzyża w Sejmie (57 proc.). Co ciekawe, najmłodsi badani - w wieku 18-29 lat - w większości nie chcą walczyć z krzyżem w szkole. Aż 78 proc. z nich jest zdania, że krzyż powinien tam wisieć.

 

Wyniki badań musiały mocno zdziwić redaktorów z Czerskiej, którzy swoimi piórami nieraz próbowali udowodnić, że dla krzyża nie ma miejsca w przestrzeni publicznej. Tymczasem, nie dość, że ich opinii nie podziela większość Polaków, to jeszcze jest to na przykład znaczna część elektoratu SLD. Ale czemu tu się dziwić, skoro nawet Lech Wałęsa czy Stefan Niesiołowski ostro sprzeciwili się postulatom Palikota. - Po moim trupie – uciął dyskusję na temat zdejmowania krzyża z sejmowej sali były prezydent. Ciekawe, czy Janusz Palikot będzie szedł po trupach do swoich celów. 



eMBe/Wyborcza.pl