"Rolą prokuratury jest ocena błędów opisanych w raporcie Millera" – powiedział radiu RMF FM Maciej Lasek, były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Odniósł się do zarzutu umyślanego sprowadzenia katastrofy w ruchu lotniczym dla kontrolerów w Smoleńsku, który przedstawiła w poniedziałek prokuratura.

Wiceprokurator generalny Marek Pasionek powiedział podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, że prokuratura sformułowała nowe zarzuty dla rosyjskich kontrolerów i trzeciej osoby w wieży. Zarzuca się im umyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu powietrznym. Podkreślił też, że „zespół prokuratorów wyjaśniający okoliczności katastrofy smoleńskiej zgromadził i przeanalizował blisko 2 tys. tomów akt”.

Prokurator Marek Kuczyński dodał, że zwrócono się do strony rosyjskiej z wnioskiem o pomoc prawną, którego treścią jest przedstawienie zarzutów podejrzanym oraz przesłuchanie ich w takim charakterze.

Do zarzutów, przedstawionych na konferencji odniósł się Maciej Lasek.

"Kontrolerzy nie mieli pewności co do pracy systemów radarowych i powinni przerwać sprowadzanie samolotu i zamknąć lotnisko" – przypomniał.

"Niestety lotnisko nie zostało zamknięte" – dodał. Według niego zostało to opisane w raporcie komisji Jerzego Millera.  

"Te niewłaściwe działania wskazaliśmy jako elementy, które przyczyniły się do katastrofy" – mówił.

Maciej Lasek powiedział, że komisja wskazała w raporcie błędy w pracy kontrolerów, ale to prokuratura zajmuje się ich oceną.

"Rolą prokuratury jest ocena tych błędów, czy one się kwalifikują na zarzuty" – dowodził.

Były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych podkreślił, że na lotnisku w Smoleńsku „panował bałagan, chaos, błędy, nieprzygotowanie”, ale dodał, że jest „absolutnie pewien, że nie było to zaplanowane”.

"Zetknęliśmy się tutaj z olbrzymią „bylejakością” - wskazał.

emde/tvp.info