„To bezduszność, która mogła zakończyć się tragedią” – mówi rodzina 90-latka w rozmowie z gazetą.pl.

Dlaczego komornik postąpił w taki sposób? Wszystko ze względu na to, że przed kilku miesiącami firma wypowiedziała 90-letniemu panu Zdzisławowi umowna dostarczanie gazu ze względu na dług. Okazało się jednak, że… mężczyzna nie podał po prostu odczytu stanu licznika, a gdy naprawił ten błąd i zapłacił rachunki pojawiła się nadpłata. Pan Zdzisław uznał, że to zamyka sprawę. Niestety: procedura wymaga, by podpisać nową umowę gazownią. Umowy nie było, dlatego dostawca chciał zdemontować licznik w mieszkaniu staruszka. W domu jednak najczęściej nikogo nie ma, i nie można było tego zrobić.

Wtedy sprawą zajął się komornik. Wysłał do 90-latka pismo, ale ten o niczym nie wiedział, bo przebywał nad morzem. Działo się to w grudniu. Komornik pojawił się więc w domu w asyście policji; ślusarz otworzył drzwi i wymienił zamki, a pracownicy zdemontowali licznik.

Gdy 90-latek wrócił do domu około godziny 21, nie mógł dostać się do środka. Na drzwiach zawisła informacja, że klucze można odebrać w kancelarii komorniczej w Mysłowicach, która… czynna jest do 16. W nocy było kilka stopni mrozu, a pan Zdzisław nie miał się gdzie podziać.

Oczywiście wszystko działo się zgodnie z prawem. Komornik zachował się jednak w sposób skandaliczny: mógł zostawić klucze u sąsiadów albo chociaż na lokalnym posterunku policji. Wybrał jednak uniemożliwienie 90-latkowi wejścia do domu w nocy.

Prawo czy bezprawie?...

bjad/wsumie/katowice.gazeta.pl