Unia Europejska przedłożyła państwom członkowskim do podpisania tak zwane rozporządzenie o wzmocnionej współpracy. Pomimo pięcioletnich negocjacji rozporządzenia nie podpisały Polska oraz Węgry. Warszawa oraz Budapeszt kierując się wiarą w Pana Boga uznały, że rozporządzenie narusza słuszny porządek moralny. Dlaczego?

W rozporządzeniu chodzi mianowicie o kooperację państw unijnych w zakresie cywilnym. To między innymi regulacja kwestii spadków oraz praw dziedziczenia. Zamysł był bardzo dobry, bo po wejściu rozporządzenia w życie polska wdowa, którą mąż odumarł na przykład w Wielkiej Brytanii, nie musiałaby dochodzić swoich praw majątkowych na żmudnej drodze administracyjnej, ale znacznie szybciej otrzymywałaby swoją własność.

Niestety, tak dobre rozporządzenie zostało zepsute przez unijnych lewaków. Bruksela nie mogła się oprzeć, by nawet w taką dziedzinę nie wpleść ideologicznych założeń homoseksualnego absurdu. Uznano bowiem, że przepisy obowiązywałyby także związki partnerskie. Tymczasem w prawodawstwie polskim oraz węgierskim nie ma instytucji związków partnerskich, tymbardziej homoseksualnych. Minister Zbigniew Ziobro wnosił, by rozporządzenie umożliwiało Polsce wprowadzenie nowych przepisów w życie, ale z wykluczeniem dewiacyjnych i niemoralnych związków. Tak się jednak nie stało, bo sprzeciwił się temu opętany tęczowym zaczadzeniem przewodniczący pracom Unii Europejskiej Luksemburg.

Wobec tego Polska złożyła swoje weto. Tak samo zrobiły Węgry. Rozporządzenie wejdzie w życie jedynie w tych państwach, które je podpisały. Istotnie, szkoda, że nie dotyczy to Polski - trudno jednak! Nasze prawodawstwo i nasze zasady to wyższa wartość niż doraźna korzyść. Dziękujemy ministrowi Ziobrze za twardą postawę. Polska i Węgry jeszcze raz pokazały, że są jedynymi ostojami cywilizacji chrześcijańskiej i bastionem normalności w obliczu głupoty szerzącej się niczym śmiertelna zaraza w całej Europie. Oby tak dalej!

bjad