W jednej z parafii w Łodzi proboszcz zakazał błogosławienia dzieci podczas zbierania tacy – chodzi o gest głaskania, który jest powszechny w polskich kościołach. To jest reakcja na nagonkę na księży w kontekście przypadków pedofilii. Ksiądz zna Kościół we Włoszech – jakie tam są obyczaje w tym względzie?

We Włoszech jest zwyczaj błogosławienia dzieci przy okazji podchodzenia rodziców do komunii. Rodzice podchodzą, a dziecko im towarzyszy, to wtedy czyni się krzyżyk na czole.

Nie ma zwyczaju błogosławienia podczas tacy?

Nie. I można zrozumieć, że w kontekście lokalnym może by to źle odbierane. Bo to nie musi mieć odniesienia od razu do paniki wywołanej pedofilią, że teraz ręce precz od dzieci, tylko może być związane z tym żeby nie gratyfikować dzieci za to, że wrzucają na tacę. Żeby nie było tak, że ksiądz nagradza ludzi za to, że wyciągają z kieszeni pieniądze.

Czyli lepszy jest obyczaj, który przybliży dzieci do stopni ołtarza?

Sam pamiętam jak czasami towarzyszyłem, jako małe dziecko, mojej mamie, która zabierała mnie ze sobą podchodząc do komunii. Jak ona dostawała komunię, a ja nic, to byłem bardzo zawiedziony. Dlatego jak są małe dzieci i podchodzą z rodzicami do komunii to zawsze je błogosławię znakiem krzyża. Błogosławieństwa bowiem nigdy dosyć.

Czyli zmiana obyczaju byłaby lepsza niż całkowita rezygnacja z gestu błogosławienia?

Można też zaproponować błogosławienie dzieci w tym czasie po zakończeniu Mszy, kiedy ksiądz zachodzi ze stopni ołtarza. To też piękny pomysł. Kiedy odprawiam Eucharystię we wspólnotach neokatechumenalnych to przed błogosławieństwem dorosłych zapraszam dzieci, wznoszę krótką modlitwę błogosławieństwa nad nimi i potem każdemu udzielam takiego błogosławieństwa podobnego do błogosławieństwa prymicyjnego, czyli kładę ręce na głowie i rysuję znak krzyża.

Czy tego typu sprawy powinny być centralnie zarządzone, czy też raczej trzeba je pozostawić w zakresie obyczaju parafialnego, wspólnotowego?

To jest kwestia wrażliwości i zapotrzebowania na znaki i takiego lokalnego rozróżnienia co może być lepiej zrozumiane, wyrażone, bo znaki narzucone i te które nie mają jasności, są niepotrzebnymi znakami.

Czy nie zaskakuje zatem Księdza taka decyzja tego konkretnego proboszcza?

Być może zareagował tak ze względu na jakieś reakcje, opinie czy komentarze – i zrobił to ze względu na roztropność. Może ci wikariusze zbyt wylewnie to robili, zbyt obficie, a może nie chciał wiązać takiej gratyfikacji dziecka z pieniędzmi, z kolektą, żeby to się nie kojarzyło, że nagradzane są rodziny za to ile rzucą na tacę. Niektórzy tak mówią – problem nie liturgia, ale metalurgia. Przy zbieraniu tacy uśmiech wystarczy.

Rozmawiał Tomasz Rowiński