Mecenas Roman Giertych, kiedyś uważany za "czołowego faszystę" IV RP, dziś pod każdym pretekstem atakuje PiS. Najwyraźniej bardzo chce zaskarbić sobie sympatię tych, którzy jeszcze 10 lat temu na manifestacjach krzyczeli "Giertych do wora, wór do jeziora".

Prawnik i były minister edukacji narodowej skomentował na Twitterze informację "Faktu" na temat wypadku samochodowego prezesa TVP. Według relacji dziennika, Jacek Kurski po stłuczce służbowej limuzyny z innym pojazdem miał uciec do lasu.

"Kurski między drzewami skrył się i obserwował drogę. Czekał na drugi samochód, który nadjechał po kilkunastu minutach"- pisze "Fakt". 

"Kolejne, niechlujne kłamstwa Faktu i kolejny pozew. Wkrótce nowe ataki. Zlecenie to zlecenie. Niemiecka konsekwencja"- napisał na TwitterzeKurski. Telewizja Publiczna wydała również oświadczenie, w którym zapowiada podjęcie "stosownych kroków prawnych"wobec portalu i dziennika "Fakt". 

Roman Giertych bardzo chciał błysnąć dowcipem. Internauci jednak tego nie docenili. Z jakiego powodu? Były polityk stwierdził, że prezes TVP "poszedł w ślady żołnierzy wyklętych". 

Adwokat nie musiał długo czekać na odpowiedzi takie jak ta poniżej:

Trzeba przyznać, że to i tak jedno z najłagodniejszych określeń. Część internautów zarzuciła Giertychowi, że staje się "drugim Niesiołowskim".

yenn/Twitter