Nie jest tajemnicą, że środowiska lewicowo-liberalne, które na swoich sztandarach noszą tolerancję, rozumieją to pojęcie bardzo wybiórczo. Jednak to, co miało miejsce niedawno w Niemczech, to po prostu Himalaje hipokryzji. I podłości...

Jak informuje KAI, w Niemczech powstała kontrowersyjna sztuka teatralna zatytułowana "Strach". Konserwatyści, osoby kierujące się w życiu religią chrześcijańską i wykazujące poszanowanie dla tradycyjnego modelu rodziny zostały w niej przedstawione jako zombie "z przeszłości, powtarzające słownictwo i retorykę, które rzucają Niemców z powrotem w czasy narodowego socjalizmu”.

Spektakl w reżyserii Falka Richtera atakuje niemiecką pisarkę i socjolog, dr Gabriele Kuby oraz pięć innych osób publicznych, broniących w Niemczech tradycyjnego modelu rodziny i wartości chrześcijańskich. W sztuce przekonuje się, że śmierć tych osób jest jedynym sposobem, by pozbyć się "przestarzałych przekonań".

Autorka książki "Globalna rewolucja seksualna" złożyła już do sądu pozew o pogwałcenie jej praw osobistych przeciwko berlińskiemu teatrowi Schaubühne. Według dr Kuby nie można tu mówić o kwestiach prywatnych, bo to atak nie tylko na nią, ale na wartości wyznawane przez miliony chrześcijan.

Gabriele Kuby, jako socjolog w swoich publikacjach przestrzega przed zniszczeniem rodziny w wyniku globalnej rewolucji seksualnej.

Apelujemy do lewactwa: ludzie, mamy XXI wiek, trochę tolerancji!

JJ/Fronda.pl