Ta historia nie powinna mieć miejsca. W sieci jakiś czas temu pojawiła się akcja #BOJESIECIEMNOSCI, której celem było zebranie pół miliona złotych na pomoc dla małego chłopca, który miał chorować na nowotwór złośliwy oka – siatkówczaka. Bez operacji w Stanach Zjednoczonych miał stracić wzrok. Jak się okazało – akcja była oszustwem.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu poinformowała, że funkcjonariusze policji obecnie przyjmują zawiadomienie o przestępstwie. Sprawę skomentował także minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro:

Nie wystarczy teraz powiedzieć przepraszam; trzeba wyjaśnić, kto i dlaczego tak zakpił z dobroci serc Polaków”.

Dodawał także:

Choroba dziecka to najgorsza rzecz, jaka może się zdarzyć. Bezsilni wobec ogromu wydatków na leczenie rodzice często zmuszeni są prosić o pomoc obcych ludzi. I chwała wszystkim, którzy odpowiadają na taki apel i poświęcają swój czas i majątek, by ulżyć w cierpieniu dziecku”.

Chłopcu nadano imię Antoś. Pomoc organizował 23-letni Michał S., który w serwisie, który pomaga zebrać pieniądze na pomoc dzieciom zamieścił oszukańczą akcję. Na ten cel ogromną sumę, bo 100 tys. złotych wpłacili Anna i Robert Lewandowscy. „Faktom” TVN organizator akcji powiedział tylko:

Chcę przeprosić wszystkich, również gwiazdy, które miały styczność i promowały swoim imieniem i nazwiskiem tę akcję. Jest mi też bardzo przykro, że zostały one w ten sposób oszukane. Jestem za to, jako organizator, odpowiedzialny i wszystko biorę, jak mężczyzna, na klatę”.

To zdecydowanie za mało. Takie oszustwo część osób może sprawić, że przy następnej akcji niektórzy Polacy zrezygnują z pomocy dzieciom, które jej rzeczywiście potrzebują, w obawie o to, że zostaną oszukani. 

dam/PAP,Fronda.pl