Skandaliczne stanowisko zajęła łódzka kuria w sprawie 13-latka, który mógł chcieć sprofanowac Ciało Chrystusa. 

W Bełchatowie 13-letni chłopak wypluł komunikant i schował do kieszeni. Twierdził, jakoby bolał go ząb. 

W ocenie księży z parafii mogło dojść do próby kradzieży Ciała Chrystusa, które miałoby zostać później znieważone. 

Kapłani zareagowali w sposób dość oczywisty - wezwali policję.

Słusznie, bo idzie o rzeczy najświętsze. Jeżeli chłopak był niewinny i rzeczywiście bolał go ząb (w co trudno uwierzyć) - to wskutek interwencji policji szkody nie poniósł; ba, powinien jako katolik czuć jedynie wdzięczność wobec pasterzy troszczących się o Ciało Chrystusa. W wypadku niewinności lekcja szacunku dla Eucharystii mu się przyda, bo najwyraźniej nie ma pojęcia o podstawach wiary.

A jeżeli był winny i chciał dokonać profanacji? Tutaj potrzeba sprawiedliwej odpowiedzi prawa. Wezwanie policji może być tylko początkiem.

Nie dziwi nas kwik lewackich mediów, piszczących o "waflu" i "opłatku". To przejaw powszechnego ogłupienia społeczeństwa i bardzo poważnej ciemnoty. Takie, niestety, czasy.

Boli jednak reakcja łódzkiej kurii. Ustami rzecznika abp Grzegorz Ryś zagroził księdzu odpowiedzialnemu za wezwanie policji karami.

Czyżby dla arcybiskupa komunikant nie był tego godny? Czy nie należy traktować podejrzeń o profanację z całą dostępną surowością? 

To czyste kpiny. Bełchatowskim księżom przekazujemy wyrazy wsparcia i solidarności.

A arcybiskupa łódzkiego prosimy o większy rozsądek. To przecież fundamenty...

fronda.pl