Dziś w trakcie spotkania z dziennikarzami podczas dorocznej konferencji prasowej Władimir Putin mówiąc o katastrofie smoleńskiej powtórzył tę samą tezę, którą forsował raport MAK oraz komisja Millera.

Putin stwierdził więc, że żadnych wybuchów na pokładzie polskiego samolotu prezydenckiego Tu-154M nie było, a potwierdzili to zarówno eksperci polscy, jak i rosyjscy. Najwidoczniej owymi „polskimi ekspertami” była komisja Millera.

Warto przypomnieć doniesienia serwisu niezalezna.pl sprzed tygodnia, które dowiodły, że owi eksperci zamienili słowo „wybuchy” na „strefy pożarów” w ekspertyzie współpracującej z Amerykanami spółki [więcej tutaj].

Dalej mówił też:

"Dorośnijcie w końcu. Jeśli bomba została podłożona, to szukajcie jej w Warszawie, a nie w Moskwie. Po co tyle pieniędzy straciliście na to?"

dam/PAP,onet.pl