Dziś w trakcie spotkania z dziennikarzami podczas dorocznej konferencji prasowej Władimir Putin mówiąc o katastrofie smoleńskiej powtórzył tę samą tezę, którą forsował raport MAK oraz komisja Millera.
Putin stwierdził więc, że żadnych wybuchów na pokładzie polskiego samolotu prezydenckiego Tu-154M nie było, a potwierdzili to zarówno eksperci polscy, jak i rosyjscy. Najwidoczniej owymi „polskimi ekspertami” była komisja Millera.
Warto przypomnieć doniesienia serwisu niezalezna.pl sprzed tygodnia, które dowiodły, że owi eksperci zamienili słowo „wybuchy” na „strefy pożarów” w ekspertyzie współpracującej z Amerykanami spółki [więcej tutaj].
Dalej mówił też:
"Dorośnijcie w końcu. Jeśli bomba została podłożona, to szukajcie jej w Warszawie, a nie w Moskwie. Po co tyle pieniędzy straciliście na to?"
Władimir Putin: "na pokładzie Tu-154M nie było wybuchów, zostało to zbadane przez ekspertów polskich i rosyjskich."
— antyKOD (@antyKOD) 14 grudnia 2017
Donald Tusk: "na pokładzie Tu-154M nie było wybuchów, zostało to zbadane przez ekspertów polskich i rosyjskich."
Zbyt podobne by spać spokojnie.
dam/PAP,onet.pl