W liście możemy przeczytać: „żadna z organizacji międzynarodowych nie postawiła Litwie dotychczas żadnego prawnego zarzutu, że nie przestrzega zobowiązań międzynarodowych”. Władze czują się bezkarne i nie mają sobie nic do zarzucenia. Czasami to stanowisko przeradza się w jawną kpinę. Jeszcze w zeszłym tygodniu sam minister Ażubalis uznawał sprawę polskiej społeczności za domenę polityki wewnętrznej. Jak widać, władze Litwy odwołują się do czynników międzynarodowych, gdy owe milczą na temat Polaków. Wszelako, gdy nie realizuje się postanowień międzynarodowych, odnośnie praw polskiej społeczności, wtedy są to „wewnętrzne sprawy Litwy”. Związek Polaków, w sposób merytoryczny, przedstawił wcześniej swoje obawy dotyczące niedotrzymywania przez stronę rządową litery polsko-litewskiego traktatu i Konwencji Ramowej o Ochronie Mniejszości Narodowych.

 

Można odnotować pewien sukces. Mobilizacja społeczności polskiej w sprawie obrony swych praw wymogła na władzach zmianę języka. Ze strony Ażubalisa możemy odnaleźć pewne akcenty pojednawcze: „bez wątpienia, rząd powinien zatroszczyć się o bardziej racjonalny i uargumentowany dialog”. Poseł Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, Jarosław Narkiewicz wyraźnie podkreślił, że samo mówienie o dialogu nic nie zmienia. „Nie będziemy uczestniczyli w rozmowach, które jedynie stwarzają pozory polepszenia sytuacji społeczności polskiej. W trakcie takiego dialogu powinien być opracowany konkretny sposób realizacji zobowiązań Litwy” - powiedział PAP obrońca polskiej sprawy. Jak zakończy się kryzys w relacjach polsko-litewskich? Opresyjne zachowanie administracji naszego małego sąsiada uderza rykoszetem w samych Litwinów. Warto przypomnieć, że zawsze mozemy liczyć na odwagę młodzieży. Dobitnie pokazuje to przykład uczniów litewskiego Gimnazjum im. Giedymina w Niemenczynie. Na cały kraj zasłyneli jako obrońcy nauki j. polskiego.  Już w zeszłym roku zadeklarowali chęć uczenia się tego przedmiotu Spotkało się to tylko z histeryczną reakcją miejscowej administracji. Wielu uczniów uczęszczających do „Giedymina” pochodzi z rodzin mieszanych ale nie tylko oni bronili mowy swych ojców i matek. W imię polskiej sprawy stanęło wiele litewskich dzieci. W szkole Giedymina, jak i w wielu innych, nadal nie ma polonisty a uczniowie cały czas deklarują zainteresowanie polskim językiem. Czy nasza dyplomacja zareaguje?

 

MZB/Kresy.pl/KurierWileński