Sikorski zdecydował, że kancelaria wymieni sześć samochodów używanych przez kluby poselskie. Oto wymagania, jakie sprecyzowano w przetargu: „Samochody osobowe typu sedan z silnikiem benzynowym o pojemności min. 1750 ccm, mocy min. 150 KM". Jednostka napędowa ma współpracować z sześciobiegową skrzynią”.
Dodatkowo limuzyny muszą mieć co najmniej 4,7 metra długości i 500 l pojemności bagażnika. Nie zapomniano także o minimalnej wysokości siedziska i kolorze lakieru.
Ponadto konieczna jest dwustrefowa klimatyzacja, biksenonowe reflektory, tempomat i rolety w tylnych bocznych szybach. Samochody mają kosztować kilkaset tysięcy złotych. Do posłów trafią 19 grudnia.
Tanie państwo według Platformy?
Cóż, może trochę drogo, ale Sikorski tłumaczy, że idzie o bezpieczeństwo. „Proszę media o odpowiedzialność w komentowaniu zakupu środków transportu dla polityków. Jeżdżenie rzęchami też może się źle skończyć” – napisał na Twitterze.
Dodał, że prezydium Sejmu jednogłośnie poparło wniosek Kancelarii Sejmu. Tłumaczył, że niektóre z samochodów, które są wymieniane, mają już ponad 10 lat i ponad 300,000 km na liczniku.
bjad/rzeczpospolita.pl