Od 2007 roku Radosław Sikorski miał łącznie korzystać z czterech prywatnych aut, za podróże którymi podbierał ryczałt z sejmowej kasy. W ciągu siedmiu lat wziął na ten cel aż 80 tys. zł

Prokuratura nie dopatrzyła się w sprawie znamion czynu zabronionego. Jak uzasadnia swoją decyzję - nie znajduje dowodów na popełnienie przez posłów przestępstwa.

Wszystko przez sejmowy regulamin rozliczeń za wyjazdy prywatnymi samochodami, który był w tamtym czasie dość korzystny dla posłów. Nie musieli oni wypełniać żadnych kart podróży, a jedynie zadeklarować ile kilometrów przejechali.

KZ/Radiozet.pl