Sławomir Sierakowski z "Krytyki Politycznej" zachwyca się wystąpieniem szefa Rady Europejskiej, Donalda Tuska w Gdańsku. Przemówienie byłego premiera, krytykowane przez polityków i dziennikarzy z różnych stron "politycznej barykady", dla lewicowego publicysty, który po zamachu w Barcelonie w sierpniu 2017 r. stwierdził, że grypa pochłania więcej ofiar niż terroryzm, było "popisem elokwencji" oraz "konkretnym i sensownym przekazem politycznym".

"4 czerwca przyniósł nie tylko rekonstrukcję rządu, ale także rekonstrukcję opozycji. Radosne obchody w Gdańsku zakończyły wielką smutę w Koalicji Europejskiej. Donald Tusk wygłosił świetne przemówienie i pokazał, że nie zamierza wchodzić w żadną konkurencję z KE, zamiast tego pomoże wygrać wybory do Senatu i zmotywować wyborców. Do gry weszli samorządowcy na czele z Rafałem Trzaskowskim i Aleksandrą Dulkiewicz"-pisze szef "Krytyki Politycznej" w artykule na łamach Onetu. Sierakowski podkreśla, że PiS chciało przykryć uroczystości w Gdańsku rekonstrukcją rządu. Jak przekonuje dziennikarz, opozycja nie jest bezradna w starciu z Prawem i Sprawiedliwością. 

"Wydarzenia z kilku ostatnich dni wskazywały raczej na to, że wspólny blok, a tylko taki daje szanse dogonienia PiS-u w jakichkolwiek przyszłych wyborach, się sypie. Ogłoszenie budowy Koalicji Polskiej przez PSL byłoby najgorszą możliwą wiadomością, gdyby okazało się posunięciem ostatecznym, a nie formą negocjacji. Zapewne jest tym drugim, ale to działanie bardzo ryzykowne, bo obniża poziom zaufania między PSL, PO i SLD i nigdy nie wiadomo, jak się skończy. Taki chłopski brexit z Koalicji Europejskiej, uruchomiony tak jak pierwowzór, żeby odzyskać zwolenników, może skończyć się porażką"-pisze Sławomir Sierakowski. Lewicowy publicysta jest ponadto zachwycony przemówieniem Donalda Tuska, który jego zdaniem zachował się 4 czerwca w Gdańsku "doskonale". 

"To był nie tylko popis elokwencji jak poprzednio, ale przede wszystkim konkretny i sensowny przekaz polityczny i wsparcie. Wbrew oczekiwaniom jednych i obawom drugich, nie przyjechał budować ruchu konkurencyjnego wobec Koalicji Europejskiej stworzonej przez Grzegorza Schetynę, z którym pozostawał w „szorstkiej przyjaźni”. To byłaby czysta destrukcja. Rywalizacja się nigdy nie skończy, ale została właśnie zawieszona."-ocenił dziennikarz. 

Pytanie, czy na pewno oglądał to samo wystąpienie...

yenn/Onet.pl, Fronda.pl