W środę popołudniu Janusz Palikot przyjechał do Kielc, gdzie miał spotkać się ze swoimi wyborcami i dziennikarzami. Na pl. Artystów pojawiła się jednak grupa kilkudziesięciu młodych mężczyzn – jak podaje Radio Kielce, należących do ONR – którzy zakłócili spotkanie. Krzyczeli m.in. „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, „Tylko idiota głosuje na Palikota” oraz „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”.

Palikot sam przerwał spotkanie i zwrócił się do dziennikarzy, mówiąc że to coraz większy problem, bo „bojówki neofaszystowskie czują się bezkarnie”. „Jeżeli teraz czegoś z tym nie zrobimy, przyjdzie nam żyć w Polsce jak w gettach” - straszył parlamentarzysta.

Palikot poprosił skandujących mężczyzn, aby umożliwili mu kontynuowanie spotkania. To jednak nie poskutkowało i polityk zwrócił się o pomoc do policji, skarżąc się, że on i uczestnicy spotkania nie czują się bezpiecznie. Funkcjonariusze policji otoczyli kordonem Palikota i jego sympatyków. Kilkunastu mężczyzn zostało wylegitymowanych po tym, jak agresywnie zachowywali się wobec posła zmierzającego w stronę hotelu.

Jak podaje Radio Kielce, narodowcy nie mieli zgody na manifestację. Ci z kolei tłumaczyli, że spotkanie z Palikotem było otwarte, więc każdy mógł na nie przyjść. Przekonywali, że chcieli zapytać polityka o jego poglądy dotyczące gospodarki, ale policja im to uniemożliwiła. Ich lider zapowiedział, że złoży skargę do Komendanta Wojewódzkiego Policji.

eMBe/Gazeta.pl/Radio.kielce.pl

Palikot sieje atmosferę grozy, kiedy tylko grupka groźnie wyglądających chłopaków zacznie skandować swoje – mniej lub bardziej mądre hasła, i straszy wizją gett. Polityk zdaje się, że już zapomniał, jak sam inicjował (pod kurią warszawsko-praską) lub wspierał (na Krakowskim Przedmieściu) podobne hucpy. Wtedy nie groziły nam getta?