Publicysta Benjamin Pargan komentuje zachowanie Rosji, która uniemożliwiła przyjęcie przez ONZ rezolucji, w której zbrodnię w Srebrenicy nazwano ludobójstwem. .

„Pokrętne wyjaśnienia rosyjskiego ambasadora przy ONZ wpisują się doskonale w utrzymujące się do dziś próby naigrawania się z ofiar tej masakry. Podobnie jak dumne oświadczenie serbskiego prezydenta Tomisława Nikolicza, który rosyjskie weto uznał za "wielki dzień dla Serbii", a Rosję nazwał prawdziwym przyjacielem swego kraju” – pisze niemiecki komentator.

„Jedno i drugie jest przykładem cynizmu bez granic. Tekst brytyjskiego projektu rezolucji był wielokrotnie zmieniany tak, aby osłabić jego wymowę i wyjść w ten sposób naprzeciw interesom Rosji i Serbii. Mimo to został odrzucony. Nawiasem mówiąc, rosyjskie weto było jedynym głosem przeciwko tej rezolucji i stało się w ten sposób potwierdzonym oficjalnie kłamstwem na temat zbrodni, która dawno już doczekała się obowiązującej interpretacji prawnej. Już w 2007 roku bowiem Międzynarodowy Trybunał Karny ds. Zbrodni w Byłej Jugosławii uznał ją za ludobójstwo, starannie przygotowane przez polityczne i wojskowe przywództwo bośniackich Serbów i konsekwentnie później zrealizowane” – tłumaczy autor. Benjamin Pargan podkreśla, że obecne władze Serbii kontynuują politykę sprzed 20 lat.  

„ Ostatnie dni dowodzą, że tamto pokrewieństwo i powiązania wciąż się utrzymują. Zmienił się tylko ich główny cel. Dziś jest nim przede wszystkim wspólne zaprzeczanie prawdziwemu charakterowi tej zbrodni, popełnionej w krwawym amoku, która jest już dobrze udokumentowana. W ten sposób próbuje się także aktywnie przeciwstawić wszelkim próbom pojednania pomiędzy Bośniakami i Serbami” – ocenia komentator. Dodaje, że bośniaccy muzułmanie byli głównymi ofiarami wojny, a Serbowie do dziś nawet nie próbowali rozliczyć się z popełnianych zbrodni.

„Trudno doprawdy oczekiwać od [Bośniaków] przebaczenia win tym, którzy ich zabili. Jak i komu miałyby one przebaczyć, skoro sprawcy wcale ich o to nie poprosili? Nie mówi się, że młodzi Serbowie, także w samej Srebrenicy, śpiewają dawne piosenki wojskowe czetników i uznają generała Ratko Mladicia za swego idola? Nie zauważa się, że na serbskich weselach nierzadko uroczyście obnosi się portrety Mladicia i Radovana Karadżicia. Ci, którzy tak postępują, nie chcą ani pojednania, ani przebaczenia, Nie chcą także znać prawdy o Srebrenicy, być może dlatego, że jest ona nie do zniesienia” – piszę komentator „Deutsche Welle”.

KJ/Dw.com