Sytuacja wydarzyła się w Słowiańsku, gdzie bojownicy prorosyjscy w sobotę opanowali komisariat ukraiński. Na miejsce zostały wysłane oddziały antyterorystyczne, które miały odbić budynek z rąk barbarzyńców. Separatyści jednak " otworzyli ogień do funkcjonariuszy oddziałów specjalnych milicji i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Rannych zostało trzech żołnierzy sił rządowych i kilku separatystów". Jeden ukraiński żołnierz zmarł.

Wśród separatystów znajdowali się rosyjscy żołnierze z oddziałów specjalnych rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.

Do podobnych zdarzeń doszło w kilku innych ośrodkach wschodniej części kraju. „Zaczęło się wyzwolenie południowo-wschodniej Ukrainy. Mam nadzieję, że bardzo szybko obwody ługański, charkowski, doniecki, dniepropietrowski, zaporoski, chersoński, mikołajewski i odeski utworzą 20-milionową Federację Ukraińską, która wejdzie do państwa sojuszniczego Białorusi i Rosji” – napisał w internecie wicepremier rządu Krymu Rustam Temirgalijew, który usługuje Putinowi jak lokaj.

"Minister spraw zagranicznych Andrij Deszczyca wezwał Moskwę do powstrzymania „prowokacyjnych akcji” jej agentów na wschodzie Ukrainy. Działania Rosji służą destabilizacji sytuacji w regionie, co Moskwa wykorzystuje jako argument przeciwko Kijowowi, twierdząc, że władze ukraińskie nie są w stanie zapewnić porządku i bezpieczeństwa" - pisze "Nasz Dziennik".

Dziś punktualnie o 9.00 separatyści mają złożyć broń. Jeśli nie, ukraińskie oddziały specjalne i wojsko będę siłą rozbrajać prorosyjskich terrorystów.

mod/Nasz Dziennik.pl